Dziś kończy się w Lublinie trwający przez cały październik 9. Festiwal Sztuki w Przestrzeni Publicznej Otwarte Miasto. Dobra tradycja będzie kontynuowana – w tym roku też nie wszystkie prace znikną z ulic i placów
Festiwal spróbował odnaleźć nowy wizualny i intelektualny alfabet, zdolny opisać znikającą właśnie postać świata i rozpoznać tę, która dopiero się ujawni.
Między Centrum Kultury a Wzgórzem Zamkowym można było oglądać 16 prac artystów zaproszonych przez kuratorkę festiwalu. Była nią Aneta Szyłak, założycielka i pierwsza dyrektorka Instytutu Sztuki Wyspa (2004-2014) i Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia (1998-2001), obecnie prezeska i dyrektorka artystyczna Fundacji Alternativa.
- Kilka prac zostanie na dłużej w przestrzeni miasta. W Bramie Krakowskiej „Bez tytułu’ Piotra Skiby, na Rynku koło Trybunału będzie można nadal oglądać „Dom” Zuzanny Janin a na placu Rybnym „Samech” Dominiki Skutnik – wylicza Anna Król z Ośrodka Międzykulturowych Inicjatyw Twórczych „Rozdroża”, który organizuje festiwal.
Oczywiście do tej listy trzeba dodać „Znikając” Elżbiety Jabłońskiej, pracę, która nie zniknie z Bramy Rybnej. Balkon, którego remont był integralną częścią tego projektu nie wróci do fatalnego stanu sprzed festiwalu.
- Dla dwóch kolejnych prac szukamy miejsca w Ogrodzie Saskim, trwają rozmowy z urzędnikami. Chodzi o „Równoważnię” Hanny Nowickiej, która była prezentowana przed Zamkiem Lubelskim i ażurową konstrukcję eksponowaną koło Centrum Kultury czyli pracę Jakuba Ciężkiego „Thishomeismorethan (bricks and mortar)” – dodaje Anna Król.
Nie jest jeszcze przesądzony los chyba najczęściej oglądanej i deptanej pracy festiwalu czyli „Obsession” Aleksandy Ska. To zamontowana w chodniku deptaka kratownica wypełniona niedopałkami papierosów, które były ręcznie robione z porcelany. Organizatorzy szukają dla niej miejsca w przestrzeni miasta.