O co chodzi w "Safe House”? Do tytułowego bezpiecznego domu trafia Toby Frost (w tej roli Denzel Washington), były agent CIA, teraz wolny strzelec ścigany przez dawnych kolegów. Tam ma być przesłuchany przez agentów amerykański służb. Kryjówki pilnuje znudzony młodzian (Ryan Reynolds). Niespodziewanie obaj muszą ratować skórę, a gra idzie o życie i tajne, niezwykle cenne informacje zapisane na elektronicznym czipie.
W "Safe House” niby wszystko jest: strzelaniny, pościgi, zwroty akcji. Jednak oglądaniu tego filmu towarzyszy wrażenia deja vu. Wszystko to widzieliśmy w dziesiątkach innych filmów i to w lepszym wykonaniu. W dodatku reżyser i scenarzysta nie ustrzegli się kilku dość irytujących wpadek. Np. najemni mordercy dostają cynk o "bezpiecznym domu”, atakują go od frontu nie zabezpieczając tylnego wyjścia, którym uciekną oczywiście główni bohaterowie. Przy zbliżeniu na wyświetlacz telefonu, nie widać w historii połączeń numeru z którym była niedawno, ważna dla akcji rozmowa. Wreszcie podczas spektakularnego pościgu ulicami miasta zawodowi mordercy używają pistoletów z tłumikiem…