Fani Lao Che, miłośnicy klimatów marynistycznych i zwolennicy przewrotności powinni wpaść w sobotę (27.02) do Teatru Andersena.
"Wiadomo, że jest znakomitym poetą – erudytą, filozofem, satyrykiem i prowokatorem. Wiadomo, że świetnie śpiewa i gra na kilku instrumentach. Wiadomo, że jest żeglarzem, zna historie marynistyczne i szanty. Wiadomo, że właśnie wydał rewelacyjny – trochę folkowy, trochę elektroniczny – album inspirowany tymi sprawami. Nie wiadomo tylko, dlaczego zrobił to solo (wiadomo skądinąd, że zespół działa dalej)” – pisałem w listopadzie w recenzji albumu Spiętego "Antyszanty”.
Wciąż nie wiem, dlaczego Hubert Dobaczewski nie nagrał ze swoją grupą tego longplaya, który poprzez przewrotne nawiązanie do części kanonu kulturowego jest w dużej mierze logiczną kontynuacją "Gospel”.
Ale niezmiennie zasłuchuję się w przesiąknięte filozoficznymi rozważaniami, a miejscami bardzo dowcipne "Antyszanty”. I strasznie jestem ciekaw, jak zabrzmią na żywo.
A wy?
Okazja do przeżycia ze Spiętym koncertowej przygody, zakrapianej wodą morską, napojami alkoholowymi i płynami fizjologicznymi, nadarzy się w sobotę o godz. 20 w Andersenie. Adres: ul. Dominikańska 1.
Wstęp za 20 zł.