Wilczyce? Czyżby chodziło o niezależne kobiety walczące o swoje miejsce w dzisiejszej rzeczywistości? Nie. Nie o takie "wilczyce" tym razem chodzi. I bardzo dobrze, bo spodziewałam się banalnej "kobiecej" literatury, a dostałam naprawdę dobrze napisaną powieść dla kobiet.
Zamiast tygodniowego urlopu all inclusive we Włoszech funduje sobie powrót do miejsca, w którym spędziła swoje dzieciństwo. Drewniana chałupa, ogród pełen kwiatów, ukochani dziadkowie, czas, który zdaje się stać w miejscu to świat tyleż jej bliski, co dawno zapomniany. Tu Natalia zbiera rozbiegane myśli, porządkuje chaotyczne życie i próbuje ustalić, co jest dla niej naprawdę ważne. W Wilczycach odzyskuje spokój. Tu jest jej dobrze.
Ale sielski nastrój nie trwa długo. Przypadkowa wizyta na strychu budzi demony przeszłości. Tajemnica, która w tej historii była dotąd ledwie przeczuwalna, nabiera realnych kształtów. Natalii przyjdzie się zmierzyć z tragedią, która wiele lat wcześniej zrujnowała życie wielu osób i odcisnęła piętno na jej rodzinie. Również, jak się okazuje, na niej samej. Ta podróż w przeszłość będzie trudna, chwilami dramatyczna, ale też ważna i oczyszczająca. I wiele wyjaśni, również w kontekście relacji Natalii z najbliższymi jej osobami.
Znakomice czyta się "Wilczyce". Z zapartym tchem; bo tajemnica, trauma, wstydliwy sekret. I z dużą przyjemnością, bo to książka bardzo dobrze napisana. Z pomysłem i językowym wyczuciem.