Zaczyna od razu mocno: "…siedziałam na pomoście gdzieś w środku jeziora Tonle Sap w Kambodży, a po deskach sunął w moją stronę wielki, gładki i bez wątpienia niezwykle żywy wąż. Co robić?! Uciekać do wody? Atakować? Udawać, że jestem kawałkiem drewna przez przypadek przyczepionym do pomostu? Zresztą, co ja wiem o azjatyckich wężach?”.
Jak się skończyła ta przygoda? Jak się skończyły inne w tym dalekim, pięknym i tak mało znanym przez nas kraju?
Beata Pawlikowska nie daje dobrych rad, sprawdzonych adresów czy cen. Po prostu znakomicie pisze o tym swoim wyjeździe, bardzo ciepło o spotkanych ludziach, zwierzętach, zwyczajach, historii kraju. Tę niewielką książeczkę opatrzoną znakomitymi fotografiami i zabawnymi rysuneczkami autorki, czyta się pięknie. Relaksująca, zabawna, ciekawa.