Tego tekstu zdecydowanie czytać nie powinni fani Akunina. Po co? To przecież Akunin? Jeśli „Bruderszaftu…” nie masz jeszcze na półce to leć i kupuj. Tyle.
Jak jednak zachęcić tych kilku profanów, którzy po Akunina jeszcze nie sięgnęli? Najprościej powiedzieć, że to bardzo dobry autor w swojej kolejnej bardzo dobrej książce. Coś więcej? Proszę. Akunin (absolwent języka rosyjskiego i literatury) w swych książkach wirtuozersko gra z konwencją i gatunkami. Najbardziej znany jego cykl powieściowy o Eraście Fandorinie, wybitnym detektywie żyjącym na przełomie XIX i XX wieku, któremu w rozwiązywaniu kolejnych zagadek pomaga nie tylko otwarty rozum, ale także do mistrzostwa opanowana japońska sztuka walki oraz nieprawdopodobne wprost szczęście pozwalające wygrywać mu wszystkie gry i zakłady, to nie tylko doskonale napisany i wciągający kryminał retro. Każda z 15 książek (jedna nie została jeszcze przetłumaczona na język polski) napisana jest w innym gatunku powieści detektywistycznej. Dzięki temu doskonale czyta się je więc po kolei, na wyrywki, oraz porównując czym jeden gatunek różni się od drugiego. Kiedyś zresztą Akunin założył się, że potrafi napisać powieść w każdym z gatunków literackich. W ten sposób powstała bajka dla dzieci (której dzieci wcale nie powinny czytać), powieść szpiegowska i historyczna oraz … fantastyczna. I wiecie co? Każda jest dobra!
Podobny eksperyment dostajemy w ręce wraz z „Bruderschaftem ze śmiercią”. Seria składa się z dziesięciu części (w tomie wydawnictwa Republika znajdują się dwie pierwsze) napisanych w konwencji „powieści-filmu”. Tekst ubogacony został zdjęciami z epoki i biało-czarnymi ilustracjami wzorowanymi na kadry z niemego filmu. Sam Akunin zaś podjął się roli tapera, czyli muzyka przygrywającego do tego filmu. Filmu o losach Aleksieja Romanowa, niezbyt bogatego studenta, który przez przypadek zostaje agentem rosyjskiego wywiadu carskiej Rosji, a wszystko na początku I wojny światowej. W książce o rosyjskim połączenie Jamesa Bonda z Sherlockiem Holmesem gatunki też odgrywają bardzo ważną rolę... Przecież to Akunin!