Temat coraz bardziej popularny – podróż na Syberię. Niedawno mieliśmy reportaż Hugo Badera, ale to, co proponuje Colin Thubron, to – można rzec malarstwo, trochę poezja, panorama barwna nawet tam, gdzie szarzyzna.
Thubron, Anglik, autor kilkunastu książek o podróżach po Azji, wytrawny globtrotter ma dystans do rzeczy świata tego również tych, które zdarzają się lub zdarzały tylko tam, na Syberii. Nam kojarzy się ona niemal wyłącznie z narodowym cierpieniem – z zesłańcami od czasów carskich po powojenne.
A przecież ten wielki kraj ma swoją bogatą historię, nie raz tragiczną, beznadziejną, smutną i o tym, o ginących grupach etnicznych, autor też pisze, wydobywa na wierzch wydarzenia dawno zakopane, pokazuje te groteskowe, nieprawdopodobne, ale na Syberii wszystko jest możliwe.
Opisuje powolny, niemal nieuchronny upadek, wyludnione wsie, ludzi na krawędzi ubóstwa, degeneratów, weteranów wspominających do dziś wojnę ojczyźnianą. Pięknie pisze o podróży Jenisejem, która być może nie zrealizowała jego młodzieńczych marzeń, jednak była niezwykłym doświadczeniem.
W jego spotkaniach, rozmowach, wreszcie w jego relacji jest olbrzymi ładunek zrozumienia i empatii. Nie daje odczuć, że jest kimś z kraju bogatego, bardziej cywilizowanego, choć oczywiście pozwala sobie na zjadliwa krytykę wobec głupków i bufonów.
Patrzy chłodnym okiem na upadek i próby podźwignięcia, ale też zauważa narkotyczny klimat tej krainy i jej niezwykłą urodę. Wspaniała książka.