Romek, lat 41, Londyn: Musiałem szybko przyswoić kod kulturowy w biznesie. Półpełna szklanka to nie wszystko. Trzeba się nauczyć zasad komunikacji.
O Brytyjczykach opowiadają dyrektorzy firm, lekarze, pisarze po debiucie, pokojówki, pracownicy sortowni śmieci, absolwenci najlepszych angielskich szkół. Tym, którym się na wyspach udało, i ci, którzy trafili do piekła. Odważni, zdeterminowani i po polsku szczerzy.
Ewa Winnicka spisała zwierzenia kilkudziesięciu Polaków, którzy w pewnym momencie swojego życia postanowili poszukać szczęścia poza ojczyzną. Powstał zbiór wciągających, czasem przejmująco smutnych, czasem niezwykle zabawnych, opowieści z życia na obczyźnie.
Polacy, jak to Polacy, narzekają, ale też mają do siebie dystans i potrafią się z siebie śmiać. Nabijają się nie tylko z Brytyjczyków, ale też ze swoich własnych wysiłków, by się do tego innego angielskiego świata dostosować. Tym właśnie różnią się od swoich sąsiadów: zawsze poważnych, zamkniętych, nieszczerych, wręcz nudnych.
"Angole” to znakomity portret Polaków na emigracji i zarazem barwny obrazek świata, w którym nasi rodacy zdecydowali się żyć. Jak się okazuje, wyspy brytyjskie zamieszkują ludzie, którzy nigdy niczego nie mówią wprost. Generalnie niewiele mówią, za to piszą długie najeżone uprzejmościami e-maile. Dużo chodzą (nawet w deszczu) i często się uśmiechają, ale nigdy nie śmieją na głos. Nigdy nie narzekają, za to dużo piją.
Z każdą kolejną opowieścią british dream coraz bardziej przypomina koszmar. A to, co z daleka może się w Anglikach podoba, na co dzień okazuje się nie do zniesienia. Społeczeństwo klasowe, czy może wręcz kastowe? Konwenanse, formy, wymuszone uprzejmości…
Kto zastanawiał się nad wyjazdem w kierunku, w którym udało się ponad milion naszych rodaków, po tej lekturze już raczej się na to nie zdecyduje. Ale przeczytać trzeba koniecznie.