O tej książce czytamy, że "to prawdopodobnie najlepsza, najbardziej szokująca i mroczna oraz wypełniona adrenaliną autobiografia, jaka się ukazała w tym stuleciu. "Prawdziwy gangster” to wyprawa w głąb prawdziwego jądra ciemności”.
Zwierzeń Jona Robertsa wysłuchał Evan Wright. Oczywiście nie dla psychoterapii, nie dlatego, że chciał być "ścianą płaczu” gangstera, lecz – bądźmy szczerzy – dlatego, że na takich wynurzeniach można nieźle zarobić. Jon Roberts podobno w pewnym momencie był jedną z najpotężniejszych osób w USA.
Jego życiorys jest nader filmowy. Ojciec Jona był mafiosem, on sam po raz pierwszy był świadkiem morderstwa, gdy miał siedem lat. Podobno nauczył się zabijać w Wietnamie, choć być może to tylko wymówka. Jako dorosły człowiek był żołnierzem mafii w nowojorskich klubach, gdzie poznał Bruce'a Lee, mówi się, że uratował z rąk porywaczy Jimiego Hendrixa i spędził noc z dziewczyną Bonda... Podobnych smaczków jest więcej.
Kolejnym etapem kariery Robertsa było wejście w biznes narkotykowy. Jego dostawcą był najsłynniejszy narkotykowy baron Pablo Escobar, a klientami największe gwiazdy.
Gdy władze postawiły mu zarzuty, groziła mu kara 300 lat więzienia. Ale Jon Roberts potrafił poradzić sobie nawet z tym. Emeryturę spędził w luksusowej rezydencji, gdzie odwiedzali go zafascynowani nim celebryci i aktorzy.
Otóż okazuje się, że esencja zła dla wielu jest fascynująca i ma ogromną moc przyciągania – na podziwiającym go towarzystwie mu nie zbywało. Jednocześnie nasuwa się pytanie – skoro wszyscy wiedzieli o tym, że te trzysta lat więzienia należy mu się, jak psu zupa to co? To nic. Utwierdzamy się w przekonaniu, że kara za grzechy nie każdego dotyka, a jeszcze można się stać bohaterem poczytnej książki.
Zapowiedzi wydarzeń z regionu znajdziesz na strefaimprez.pl