Współautorka książki – córka jej bohatera tak pisała o ojcu: "nie był gadatliwy, ale chętnie opowiadał mi, jak to "drzewiej bywało” – porównywał swoje przaśnie dzieciństwo i młodość z obecnymi warunkami życia.
Tak szczęśliwie się złożyło, że Biruta Markuza chciała słuchać ojca, a później skrupulatnie pilnowała, żeby spisywał wspomnienia z przeszłości. Dzięki temu i ona wie, i my także – choć może dość pobieżnie, jak wyglądało zwyczajne życie przed wojną na Litwie i jakie Litwini mieli oczekiwania odnośnie wolności swojego kraju.
Nie zawsze chcemy o tym wiedzieć, ale traktowali Polaków jak wrogów, którzy im odebrali szmat ojczyzny. Cieszyli się krótko niepodległością – wkrótce wybuchnie II wojna światowa. Losy Józefa Markuzy i jego córki były podobne do tych, jakie stały się udziałem tysięcy Litwinów. Do ich kraju wkroczyła Armia Radziecka, a później Niemcy, których wobec poczynań Rosjan uważali za wyzwolicieli.
Gdy Niemcy uciekali przed wojskiem sowieckim uciekać też musiała rodzina Markuzy, który naraził się Rosjanom i był przez nich poszukiwany, a wiedzieli o aresztowaniach przez NKWD i o zsyłkach na Sybir. Z dwojga wrogów wybrali Polskę – i podjęli ucieczkę w tę stronę.
Józef Markuza spisuje swoje wspomnienia z tej – często bardzo dramatycznej tułaczki. Później w jego opowieść wplata swoje wspomnienia córka. Powstaje historia ojca i córki – wówczas paroletniej (ojciec młodo owdowiał i Biruta niemal nie pamiętała matki). Pieszo lub wozem konnym, ukrywając się przed sowietami – co w latach czterdziestych nie było łatwe, dotarli na tzw. Ziemie Odzyskane.
Jakkolwiek autor bardzo oględnie pisze o tej ich wojennej i powojennej gehennie, to przecież mamy tyle wyobraźni i wiedzy, żeby rozumieć, że była ona dramatyczna i choć ocalili życie to przez wiele lat nie mogli być pewni, czy je zachowają. Warto przeczytać.
Zapowiedzi wydarzeń z regionu znajdziesz na strefaimprez.pl