Czytaliście te książkę? Nie? To może jeszcze znajdziecie ją w księgarni. Ktoś powie – czytadło? Wcale nie, choć fabuła w istocie wydawać się może prosta, może niekiedy naiwna, ale przecież właśnie w taki sposób też można pisać o sprawach poważnych, dramatycznych, trudnych.
Autorki książki o bardzo długim tytule "Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek” umieściły jej akcję na wyspie Guernsey, która wprawdzie należała do Korony, jednak z wybuchem wojny Anglia odseparowała pomoc dla jej mieszkańców bojąc się, że wszystko trafi do Niemców, którzy tam już wylądowali.
Po wyzwoleniu na Guernsey trafia bohaterka książki. I tu trochę można mieć pretensję do autorek – przedstawiła mieszkańców jako osoby obdarzone nie tyle wadami charakteru co powiedzmy dziwactwami. Poza tym wszyscy są dla siebie życzliwi.
Nie zawsze ją rozumieli, czasem tłumaczyli na opak, po swojemu, jednak pozwalała zapomnieć, przeżyć. Wspólne czytanie książek stało się źródłem ich siły.
Powieść jest napisana w formie listów do i od bohaterki. Jest w niej jak w życiu – łzy i śmiech, prawda historyczna i wydarzenia nieprawdopodobne. To książka ciepła, bezpretensjonalna, oddychająca życzliwością.
Zapowiedzi wydarzeń z regionu znajdziesz na strefaimprez.pl