Na poniedziałkowej próbie medialnej aktorzy tak rozhulali sztukę Zapolskiej, że fotoreporterzy wdarli się na scenę, żeby zarejestrować komediową akcję. Magdalena Sztejman, zrobiona na Violettę Villas, po mistrzowsku rozgrywa partię Wdowy. Kostiumy Zofii de Ines zachwycają, spektakl jest pełen dynamiki. „Ich czworo” - szacowna tragifarsa Gabrieli Zapolskiej - staje się dynamitem.
Sztuka zaczyna się w Wigilię Bożego Narodzenia, kończy się z pierwszym dniem Nowego Roku. Nic dziwnego, że bilety na dwa przedpremierowe pokazy sylwestrowe rozeszły się w mgnieniu oka. Bilety na najbliższe spektakle znikają równie szybko. Powód? Aktualny temat męża i żony, którzy osobno układają swoje życie.
On pracuje w skupieniu, ona robi skok w bok. Klasyczny trójkąt Zapolskiej doczekał się ponad setki inscenizacji. Nic dziwnego, po problem jest palący i na ostro przedstawiony. Rozpad rodziny pokazany oczami dziecka może okazać się terapią szokową, a nawet psychodramą.
Jerzy Stuhr, który także reżyserował „Ich czworo” powiedział, że „to bardzo aktualny tekst, bo mówiący o rozpadzie rodziny widzianym oczami dziecka, dziecka świadomie przeżywającego ten dramat. A z drugiej strony to tragifarsa śmieszna i drapieżna. Takie połączenia kocham najbardziej”.
Takie połączenia to także woda na młyn dla Pawła Aignera, reżysera sztuki w Osterwie. Na próbie dla mediów bawił się reżyserią, podkręcał aktorów i publiczność. Mało brakowało, żeby zamiast okrzyków gorzko, gorzko, wołano: ostro, ostro.
Skład aktorski jest koncertowy. Krzysztof Olchawa zagra Męża, Marta Ledwoń Żonę. Dziecko Magdalena Zabel. Magdalena Sztejman (Wdowa) doprowadzi Wojciecha Rusina (Fedycki) do farsowego wzwodu, który skończy się bąkiem. W roli Szwaczki Jowita Stępniak, Teresa Filarska zagra Sługę, świetny Tomasz Bielawiec Dorożkarza, Daniel Salman Mandragorę.
Dziś kochanek na boku i rozwód są na porządku dziennym, w czasach Gabrieli Zapolskiej to nie mieściło się w głowie. Tym bardziej autorka „Ich czworo” wykazała się innowacyjnym podejściem do sprawy. Zostawiła męża, żeby zostać aktorką. Jej życiu skandal gonił skandal, często zmieniała kochanków i bawiła się życiem. Może dlatego „Ich czworo” czyta się i gra śpiewająco.
Że spektakl będzie majstersztykiem, to było widać na próbie. Że Zofia de Ines, dziś pierwsza (mocno ekscentryczna) dama polskiego kostiumu przyjechała do Lublina, to znak, że jakiś magnes w wizji reżysera musiał być.
Zapolska na scenie teatru przy ul. Narutowicza 17 od 3 stycznia.