– Przygotowałem się na atak personalny ze strony funkcjonariusza telewizji publicznej – tak przyjście do programu TVP Info z ogórkiem w kieszeni tłumaczy senator Jacek Bury. Szef lubelskich struktur Polski 2050 podczas burzliwej dyskusji cisnął warzywem w prowadzącego i wyszedł ze studia.
Przed laty lubelska polityka miała swojego Janusza Palikota, który wymachując na konferencji prasowej silikonowym penisem i pistoletem domagał się ukarania podejrzanych o gwałt i molestowanie policjantów, lub przyniósł do telewizyjnego studia łeb świni dla krytykowanych przez niego ówczesnych działaczy PZPN. Teraz w tę rolę – chcąc, nie chcąc – wcielił się Jacek Bury.
Senator z Lublina w niedzielę gościł w programie „Woronicza 17” w TVP Info. W trakcie dyskusji o cenach paliw na stacjach Orlenu poróżnił się z prowadzącym Miłoszem Kłeczkiem, nazwał go „swego rodzaju mendą” i ostentacyjnie rzucił na stół przed nim… ogórka, po czym wyszedł ze studia. Chwilę wcześniej pracownik TVP broniąc polityki cenowej państwowego giganta paliwowego pytał polityka, czy chciałby, żeby litr benzyny kosztował 10 zł. – Może pana na to stać, bo pan handluje rosyjskimi ogórkami. Ale Polaków na to nie stać – powiedział Kłeczek. Później, już po wyjściu Burego, sugerował, że ten planował wykorzystać przyniesiony gadżet do inscenizacji przed kamerami.
Skąd w kieszeni senatora znalazło się warzywo? Polityk przyznaje, że kupił je celowo w drodze do studia. – Propaganda telewizji publicznej jest wyjątkowo przewidywalna. Spodziewałem się, że w trakcie dyskusji pozbawiony argumentów pan Kłeczek zaatakuje mnie, nawiązując do tych nieszczęsnych ogórków. Przygotowałem się na to – tłumaczy w rozmowie z Dziennikiem Jacek Bury.
Tu należy przypomnieć, że szef Polski 2050 w Lubelskiem jest właścicielem firmy zajmującej się importem warzyw i owoców. W październiku lider AGROunii Michał Kołodziejczak zarzucił mu „jawne wspieranie reżimu Putina” poprzez handel ogórkami sprowadzanymi z Rosji. Bury wyjaśniał wtedy, że od lat współpracuje z firmą z Białorusi. - Najwidoczniej zabrakło im białoruskich ogórków, więc wysłali kilka palet rosyjskich, ale to były śladowe ilości – mówił. Zapewnił też, że uczulił białoruskiego kontrahenta, aby więcej nie wysyłał na polski rynek produktów pochodzących z Rosji.
- W tamtej sytuacji, moim zdaniem, zachowałem się jak należy. Teraz mieliśmy rozmawiać o polityce cenowej Orlenu. Widziałem kombinacje państwowej spółki przy cenach paliw przez ostatnie pół roku i wiedziałem, że tego nie da się obronić, a każdy merytoryczny argument z mojej strony zostanie odparty w inny sposób – mówi Bury.
I dodaje, że nie obawia się ewentualnych konsekwencji swojego zachowania. – Jeżeli pan Kłeczek poczuł się urażony, to niech wytoczy mi proces. Nazwałem go mendą, bo żeruje na podatnikach. Dostaje kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie między innymi z moich podatków za to, żeby obrażał innych na antenie publicznej telewizji.
Niedzielna sytuacja wywołała lawinę komentarzy w mediach społecznościowych. Na Twitterze odniósł się do niej m.in. Miłosz Kłeczek, domagając się reakcji lidera Polski 2050 Szymonia Hołowni.
Gdzie jest reakcja @szymon_holownia na rynsztokowe zachowanie @jacek_bury . Nie ma . Nie ma reakcji, nie ma programu, jest chamstwo przedstawiciela senatu. Oto nowa jakość w polityce @PL_2050 #ruskie_ogórki_burego
— Miłosz Kłeczek (@MiloszKleczek) January 8, 2023
Jak usłyszeliśmy w partii, jedyną reakcją na „aferę ogórkową” była poniedziałkowa konferencja prasowa w Sejmie. W jej trakcie Jacek Bury przedstawił dane dotyczące cen paliw, które próbował zaprezentować przed opuszczeniem niedzielnego programu w TVP Info.