Skrajne zaniedbanie zwierząt – tak posłanki Koalicji Obywatelskiej oceniają warunki w stadninie w Janowie Podlaskim. We wtorek przeprowadziły tu interwencję poselską. Nowy prezes przyznaje, że stadninie potrzeba dokapitalizowania i zarządza zewnętrzny audyt.
– „Nowy prezes zaczął od najprostszych rzeczy. Posprzątał końskie boksy, sprowadził kowali, kupił dobry owies, wyrzucił zgniłe siano” – napisała w mediach społecznościowych Joanna Kluzik-Rostkowska, posłanka Koalicji Obywatelskiej. Towarzyszyła jej Dorota Niedziela, również z KO. Wizyta była m.in. pokłosiem doniesień dziennika Rzeczpospolita, który kilka dni temu podał, powołując się na anonimowego informatora, że w stadninie brakuje pełnowartościowej paszy, a przede wszystkim opieki weterynaryjnej i kowala.
– Już rok temu z doraźnej kontroli KOWR-u (Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa–red.) wynikało, że sytuacja bydła jest dramatyczna, ale przez rok nic się nie zmieniło – uważa posłanka Dorota Niedziela. – Doprowadzono do fatalnego stanu dobrostanu zwierząt, głównie krów. Ściółka nie była wywożona od sierpnia, nie przycinano kopyt końskich, co doprowadziło do nieodwracalnych zmian ortopedycznych – wymienia Niedziela. – Do głowy by nam nie przyszło, że ktoś może nie zachować podstawowych zasad opieki nad zwierzętami – przyznaje parlamentarzystka. Mowa o ponad 600 sztukach bydła i prawie 400 koniach hodowanych w stadninie.
Ale panie posłanki zauważają też działania naprawcze nowego prezesa. – Ściągnął on 6 kowali, którzy pracują teraz i naprawiają zaniedbania. Wywieziony został obornik – zaznacza Niedziela.
Marek Gawlik został powołany na prezesa stadniny na początku kwietnia. – Nie chcę odnosić się do tego, co było. Mam konkretną robotę do wykonania i ją wykonuję – podkreśla. – W związku z tym, oczyściliśmy boksy, robimy przycinki i czyszczenie kopyt. Część z tych zadań odbywa się w szybkim tempie, tak aby dobrostan zwierząt był na jak najwyższym poziomie – przekonuje Gawlik.
Prezes stadniny zarządził też zewnętrzny audyt. W tej sprawie zwrócił się do Państwowego Instytutu Badawczego w Puławach. – Audyt dotyczył warunków utrzymania zwierząt hodowlanych w tym koni i bydła oraz ogólnego dobrostanu, żywienia i warunków zoohigienicznych – potwierdza Katarzyna Kuflewska z PIWetu w Puławach. Kontrola ekspertów odbyła się we wtorek. – Obecnie przygotowywany jest raport, który w pierwszej kolejności przedstawiony zostanie Ministrowi Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Głównemu Lekarzowi Weterynarii oraz prezesowi stadniny – dodaje Kuflewska.
– Z wstępnych ustaleń wynika jednak, że stan hodowli i chowu zwierząt w stadninie nie odbiega od norm przyjętych w Polsce. Oczywiście mamy pewne obszary do korekty i to robimy, ale to wymaga czasu i pieniędzy – zauważa z kolei Gawlik. Jego zdaniem, wiele obiektów w stadninie potrzebuje remontu. – Wiążę nadzieje z wizytą pań posłanek, bo stadnina potrzebuje dużych inwestycji. Kwestia dokapitalizowania była już podnoszona, ale nic się nie wydarzyło. A warto się nad tym pochylić – zaznacza szef.
Przypomnijmy, że w grudniu podczas posiedzenia sejmowej Komisji Finansów wniosek o dokapitalizowanie spółek Skarbu Państwa złożył były wiceminister rolnictwa Rafał Romanowski. Łączna kwota dokapitalizowania miała wynieść 43 mln zł, w tym 5 mln miało trafić do Janowa. Ale wniosek ten ze względów formalnych nie został rozpatrzony.
Na razie nie wiadomo jakim wynikiem finansowym stadnina zamknęła ubiegły rok, ale zdaniem ekspertów, straty będą milionowe. Podczas ostatniej aukcji Pride of Poland sprzedano 14 koni za 1,4 mln euro. A 2018 rok stadnina zamknęła ze stratą 3,2 mln zł. Resort rolnictwa tłumaczył wówczas, że to wina suszy. Kwestia tegorocznej aukcji pozostaje jeszcze niewiadomą.
– Jesteśmy w procesie przygotowań. Zakładamy, że ona się odbędzie, ale w jakiej formie, to nie do końca zależy od nas. Czas jest niestabilny, choćby ze względu na ruch lotniczy – zwraca uwagę Marek Gawlik. Przypomnijmy, że nowy prezes ma ponad 20–letnie doświadczenie menadżerskie w biznesie.