Cracovia po dramatycznym meczu na Arenie Lublin pokonała Lechię Gdańsk i zdobyła Puchar Polski. W nagrodę zespół Michała Probierza zagra w eliminacjach Ligi Europy
Po raz drugi w swojej historii Lublin był gospodarzem finałowego meczu Pucharu Polski. W 1979 r. trofeum to zgarnęła Arka Gdynia, która na stadionie przy Al. Zygmuntowskich pokonała 2:1 Wisłę Kraków. Teraz Lublin okazał się bardziej łaskawy dla reprezentanta Krakowa. Tym razem jednak po trofeum sięgnęła nie Wisła, a Cracovia. Dla „Pasów” to pierwsze zwycięstwo w tych rozgrywkach w swojej długiej historii.
Spotkaniu towarzyszyły zaostrzone środki bezpieczeństwa i już wiele godzin przed pierwszym gwizdkiem wokół lubelskiej Areny roiło się od przedstawicieli służb bezpieczeństwa. Nic jednak dziwnego, ponieważ kibice obu ekip za sobą nie przepadają. Niestety, finał Pucharu Polski nie był też wolny od koronawirusa. Z racji ograniczeń pandemicznych na stadionie mogło pojawić się niespełna 4 tys. widzów.
Oczywiście, bilety na to wydarzenie rozeszły się błyskawicznie i w dniu meczu stadionowe kasy były już zamknięte. Z powodu koronawirusa do Lublina nie dojechał również autokar wiozący rodziny piłkarzy Lechii oraz zawodników, którzy nie załapali się do składu. Jeden z podróżujących miał kilka dni wcześniej kontakt z osobą zakażoną koronawirusem. Sanepid skontaktował się z tą osobą już w trakcie jej podróży. W tej sytuacji klub postanowił zawrócić autokar i skierować go z powrotem do Gdańska.
Lepiej zaczęli obrońcy trofeum
Początek spotkania w wykonaniu obu ekip był bardzo ostrożny, a sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. W 20 min jednak zawodnicy Lechii mieli powody do świętowania, bo Omran Haydary wykorzystał dobre dośrodkowanie i ładnym strzałem z pierwszej piłki nie dał szans Lukasowi Hrosso.
Cracovia szybko rzuciła się do odrabiania strat i była nawet blisko doprowadzenia do remisu. W 26 min strzał Mateusz Wdowiaka obronił jednak Zlatan Alomerović. Lechia zdołała odzyskać kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami i zaczęła zagrażać bramce Lukasa Hrosso. Z dystansu uderzali m.in. Rafał Pietrzak i Karol Fila, ale wynik do końca pierwszej połowy pozostał bez zmian.
Po zmianie stron Cracovia zaczęła grać znacznie odważniej i dużo częściej przebywała pod bramką Alomerovicia. Długo jednak nie przekładało się to na konkretne sytuacje bramkowe. W 62 min „Pasy” powinny jednak wyrównać, ale piłka po strzale Floriana Loshaja uderzyła w słupek. Co się jednak nie udało zawodnikowi z Kosowa udało się w 65 min Pele van Amersfoortowi. Holender dobrze przyjął piłkę w polu karnym i wpakował ją do siatki.
Niepotrzebna czerwona kartka
W 74 min sektor kibiców Cracovii wpadł w ekstazę, bo futbolówka wpadła do siatki po uderzeniu Cornela Rapy. Analiza VAR wykazała jednak, ze Rumun pomógł sobie przy uderzeniu ręką. W 77 min miał miejsce jeden z kluczowych momentów piątkowej rywalizacji – z boiska został wyrzucony Mario Maloca, który bezsensownie kopnął upadającego van Amersfoorta.
Na boisku zaczął panować duży chaos, a początkowo lepiej w nim odnajdywała się Lechia. W 84 min jej fanów uszczęśliwił Patryk Lipski. Co ciekawe, 26-latek zameldował się na boisku zaledwie dwie minuty wcześniej. Radość gdańszczan nie trwała jednak zbyt długo. Seria rzutów rożnych pod bramką Alomerovicia skończyła się golem Davida Jablonskiego.
Czech tym trafieniem zapewnił kibicom w Lublinie 30 min dodatkowych emocji. W dogrywce tempo meczu wyraźnie opadło, a obie ekipy nie chciały zbyt mocno się otworzyć. Przewagę jednak mieli zawodnicy z Krakowa, którzy imponowali przede wszystkim cierpliwością w budowaniu akcji. I właśnie decydująca akcja meczu była nagrodą dla Cracovii za wspomnianą konsekwencję.
Po wymienieniu kilkunastu podań piłkarze „Pasów” wreszcie zdecydowali się na dośrodkowanie, które na gola zamienił Mateusz Wdowiak. Lechii nie starczyło już sił na odrobienie strat i to kibice Cracovii mogli świętować pierwszy w historii klubu triumf w Pucharze Polski. W nagrodę to właśnie ekipa Michała Probierza będzie reprezentowała Polskę w eliminacjach Ligi Europy.
Cracovia – Lechia Gdańsk 3:2 (0:1, 2:2)
Bramki: van Amersfoort (65), Jablonsky (88), Wdowiak (117) – Haydary (20), Lipski (84).
Cracovia: Hrosso – Rapa, Helik, Jablonsky, Pestka, van Amersfoort, Loshaj (112 Dimun), Wdowiak, Fiolić (119 Dytiatiew), Hanca (118 Siplak), Lopes (78 Vestenicky).
Lechia: Alomerovć – Fila, Nalepa, Maloca, Pietrzak (52 Conrado), Kubicki, Gajos (70 Zwoliński), Makowski, Haydary (82 Lipski), Udović, F. Paixao (108 Kryeziu).
Żółte kartki: Wdowiak, Pestka, Rakoczy (na ławce) - Kubicki, Nalepa, Alomerović, Conrado. Czerwona kartka: Maloca (77 min za faul). Sędziował: Raczkowski. Widzów: 3700.