Dziewiąty remis w tym sezonie zanotowali w piątek piłkarze Motoru. Tym razem jednak na trudnym terenie w Chorzowie (0:0). A biorąc pod uwagę, że goście musieli od 37 minuty grać w osłabieniu, to trzeba ten wynik ocenić pozytywnie. Co na to trener Marek Saganowski? I jak zawody ocenia szkoleniowiec Niebieskich?
Marek Saganowski (Motor Lublin)
– W pierwszej połowie stanęliśmy w średnim pressingu, żeby się nie otwierać. Zdawaliśmy sobie sprawę z atutów Ruchu, który dobrze operuje piłką. Szczególnie, kiedy Janoszka i Foszmańczyk potrafią znaleźć się pomiędzy liniami. Chcieliśmy zniwelować te sektory boiska i staliśmy w dobrym kompakcie. Sytuacja z czerwoną kartką troszeczkę pokrzyżowała nasze plany. W drugiej połowie to było już oblężenie. Jestem jednak wdzięczny i szanuję to, co zawodnicy zrobili na boisku. Zostawili mnóstwo zdrowia i charakteru. Drużyna pokazała taki team spirit i jestem naprawdę zadowolony. Pokazaliśmy, że możemy na gorącym terenie zdobyć jeden punkt grając w osłabieniu. Czy jestem rozczarowany, że wygraliśmy tylko jeden z ostatnich 10 meczów? Na pewno jesteśmy rozżaleni tymi remisami. Zdajemy sobie sprawę, że jak nasza ofensywa wejdzie w dobre tryby to jest bardzo groźna. Trzeba jednak też pamiętać, że od czerwca wymieniliśmy 12 zawodników i proces budowy drużyny trwa. Czasami można to zrobić w dwa-trzy miesiące, ale uważam, że Motor będzie znacznie groźniejszym zespołem po kolejnym okresie przygotowawczym.
Jarosław Skrobacz (Ruch Chorzów)
– Ten wynik dla wszystkich może być odebrany z uczuciem niedosytu. Graliśmy drugą połowę w przewadze i wydawało się, że powinno być łatwiej. Doskonale wiemy jednak, że kiedy drużyna gra w osłabieniu, to taka sytuacja podwójnie mobilizuje, zwłaszcza w defensywie i kiedy ma się wynik. Chcieliśmy wygrać i robiliśmy wszystko, żeby tak się stało. Nie mogliśmy sobie jednak też pozwolić, żeby zagrywać te piłki w gąszcz zawodników Motoru, mieli przewagę wzrostu, więc musieliśmy dłużej rozgrywać piłkę. Możemy mieć do siebie większy lub mniejszy żal o sposób wykończenia i dogrania piłki. To jednak nie tylko w tym meczu mamy z tym problem. Zdobyliśmy punkt, a Motor się do nas nie zbliżył. W sierpniu gdybyśmy jednak mówili, że będziemy mieli taką przewagę nad drużyną z Lublina, to pewnie wszyscy przyjęliby to z ogromnym niedowierzaniem. Uważam, że pokazaliśmy dobrą grę i jest szansa, żeby do końca roku zdobyć jeszcze sześć punktów.