Rozmowa z Davidem Dedkiem, trenerem Startu Lublin
- Niedawno, podczas uroczystej sesji Rady Miasta Lublin, otrzymał pan specjalne wyróżnienie. Jak pan je odbiera?
– To wyróżnienie dla całego zespołu trenerskiego. To również docenienie naszej pracy, którą wykonujemy na co dzień. Każdy ze szkoleniowców znakomicie wywiązuje się ze swoich zadań. Oczywiście, bardzo cieszę się z tego wyróżnienia, bo w Lublinie jest bardzo dużo sportu na wysokim poziomie. Dlatego niezwykle raduję się, że koszykówka również została dostrzeżona. Chciałem podziękować Panu Prezydentowi Krzysztofowi Żukowi oraz ludziom, którzy głosowali na moją osobę. Dziękuję również prezesowi Arkadiuszowi Pelczarowi oraz Markowi Lembrychowi, prezesowi Lubelskiego Związku Koszykówki. Bez ich wsparcia te sukcesy nie byłyby możliwe.
- Start ligi zaplanowany jest na końcówkę sierpnia. Jak będą wyglądały przygotowania zespołu do rozgrywek?
– Jeżeli nie będzie żadnych zmian związanych z pandemią, to przygotowania rozpoczniemy 13 lipca. Większość treningów będzie miała miejsce w Lublinie, bo mamy tu znakomite warunki. Będziemy szukać sparingów z rywalami na wysokim poziomie. Mamy już zaplanowanych kilka spotkań. Na tydzień przed ligą gramy turniej we Włocławku, gdzie pojawią się miejscowy Anwil, a także Stelmet Enea BC Zielona Góra oraz Asseco Gdynia. Dwa tygodnie przed startem Energa Basket Ligi odbędzie się Memoriał Zdzisława Niedzieli w Lublinie. Tydzień wcześniej natomiast pojawimy się w Radomiu.
- Czy przesunięcie startu ligi na końcówkę sierpnia zmienia styl pana pracy z zespołem?
– Nie. Zmienia natomiast sposób prowadzenia rozmów z zagranicznymi zawodnikami. Oni na początku mają dość wysokie oczekiwania finansowe, a dopiero później schodzą z ceny.
- Czy już wie pan jakim składem będzie dysponował w nadchodzącym sezonie?
– Rozmawiamy z zagranicznymi zawodnikami i szukamy najlepszych rozwiązań. Cieszę się, że udało się dogadać z większością polskich zawodników, którzy u nas grali w poprzednim sezonie.
- Magnesem dla zagranicznych koszykarzy mogą być występy w europejskich pucharach. Czy wiece już coś więcej na temat startu w Koszykarskiej Lidze Mistrzów?
– Zgłosiliśmy się do tych rozgrywek i czekamy na decyzję FIBA. Ma ona zapaść na początku lipca. Od niej po części jest uzależniony nasz skład na przyszły sezon.
- Łączenie gry w europejskich pucharach z występami na krajowym podwórku to spore wyzwanie...
– Celem każdego zawodnika i trenera jest rywalizacja na jak najwyższym poziomie. Europejskie puchary to właśnie kolejny poziom i bardzo chcemy się sprawdzić również na tym polu. Cieszę się, że Start to zespół bardzo ambitny i widzi swoją przyszłość w europejskich pucharach. Musimy mieć szerszy skład niż w poprzednim roku, a także dostosować sposób trenowania. Dojdzie bardzo dużo podróży, więc opieka medyczna będzie miała mnóstwo pracy.
- Polski zestaw zawodników chyba musi być jeszcze wzmocniony? Jak pan odebrał informację, że Jakub Karolak i Filip Put, którymi interesowaliście się w tym okienku transferowym, ostatecznie nie trafią do Startu?
– Lublin wyróżnia się od lat, że przyjmuje zawodników, którzy naprawdę chcą grać dla Startu. Ci zawodnicy wybrali inne drużyny i to jest ich decyzja.
- Kogo z drużyny rezerw włączy pan do kadry pierwszego zespołu?
– Na razie jest za wcześnie na takie rozważania. Cieszę się, że Bartłomiej Pelczar i Tymoteusz Pszczoła stają się coraz bardziej istotnymi postaciami w zespole. Od dłuższego czasu pracuję nad tym, żeby młodzi koszykarze mogli przeskakiwać do pierwszej drużyny. Cieszy mnie więc fakt, że mogę ich włączyć do składu zespołu występującego w EBL. Mam nadzieję, że to będzie motywacja dla ich młodszych kolegów.