Firma zarządzająca kamienicą przy ul. Zamojskiej informuje, że to do ubezpieczyciela wykonawcy prac należy zgłaszać roszczenia wynikające ze zniszczeń. - Pierwsze słyszę, nikt nas o tym nie informował – mówi lokatorka zrujnowanego mieszkania.
Tę sprawę opisywaliśmy już dwa razy. W kamienicy przy ul. Zamojskiej remontowany jest dach. Jak opowiadają lokatorzy, prace się przedłużają (teraz mają zakończyć się w październiku). Tymczasem już dwa razy poważnie zalało mieszkania na najwyższym pietrze. Po raz pierwszy podczas wielkiej nawałnicy. Po raz drugi, gdy wylewano na dachu beton.
Słowo „zalało” to za mało powiedziane. Z sufitu leciały strugi deszczu. Ściany popękały. Na ziemi poustawiane były wiadra i garnki. W suficie powstały spore dziury. Tak można by wymieniać jeszcze długo.
Kiedy przy Zamojskiej byliśmy ostatnio, pani Monika nie mogła ukryć łez. Wyłączyła w pomieszczeniach prąd, bo woda lała się z żyrandola. - Garnki mi się pokończyły. Jak powiedziałam to pracującym na dachu, dali mi dwa wiadra i korytko – pokazywała na podłogę zrozpaczona kobieta.
Lokatorzy mają wielkie pretensje do zarządzającego kamienicą.
Kamienicą zarządza firma Ad-bud. Jej zarząd właśnie przesłał nam oświadczenie, w którym wyjaśnia, że to nie ona jest wykonawcą prac. - Oraz nie ponosimy odpowiedzialności za zaistniałe zdarzenia – czytamy i dalej: - Roboty budowlane Wspólnota Mieszkaniowa zleciła lubelskiej firmie budowlanej. Wyboru wykonawcy dokonano spośród kilku zebranych ofert. Podstawą wyboru były najkorzystniejsze warunki.
Co ważne Ad-bud zapewnia, że wykonawca poczuwa się do odpowiedzialności za szkody. - Oraz wskazał swojego Ubezpieczyciela do którego należy kierować roszczenia – dodaje zarządca i zapewnia, że „monitoruje sytuację i będzie pomagać w kwestii naprawienia powstałych szkód.”
Tyle, że pani Monika o ubezpieczycielu, do którego należy kierować się z roszczeniami nic nie wie. - Pierwsze słyszę, dowiaduję się od pana. Ręce mi opadają – komentuje.
Kiedy zaczęły się najpoważniejsze kłopoty zwróciła się do Zarządu Nieruchomości Komunalnych o przyznanie tymczasowego lokalu dla niej, męża i teściowej po operacji. - Przedstawiono nam jedną propozycję, ale to mały lokal. Miał nieco ponad 40 m kwadratowych. Czekamy teraz na kolejną opcję – mówi kobieta.