Deszcz ponownie zalewa mieszkania w kamienicy przy ul. Zamojskiej w Lublinie. Pracownicy remontujący dach przynieśli lokatorom… dwa wiadra i korytko.
Deszcz ponownie zalewa mieszkania w kamienicy przy ul. Zamojskiej w Lublinie. Pracownicy remontujący dach przynieśli lokatorom… dwa wiadra i korytko.
Pani Monika już nie kryje łez. Łamiącym się głosem opowiada, jak kolejny raz jej mieszkanie zostało zalane. – Mieszkam tu ponad 28 lat. Wiadomo, że były różne remonty, ale takiej sytuacji jaka jest teraz, nie było nigdy. Leje się z sufitu, kapie z żyrandola, ściany płaczą – pokazuje nagranie, na którym z poważnego pęknięcia pod sufitem po ścianie sączy się woda.
Wszystko przez remont dachu kamienicy przy ul. Zamojskiej 33 w Lublinie. Zajmuje się tym, na zlecenie wspólnoty mieszkaniowej, administrator - firma Ad-bud. Remont miał się skończyć, po trzech miesiącach – tak słyszeli mieszkańcy – a ten czas już minął. Teraz firma w przekazanych nam odpowiedziach, jako termin końcowy wskazała październik.
Historię zalanej kamienicy opisaliśmy przed tygodniem. Kilka dni wcześniej nad Lublinem przeszła nawałnica. Folia rozpostarta nad odsłoniętym strychem niewiele dała. Z sufitu lało się do mieszkań. Firma tłumaczyła, że powodem tego dramatu był „porywisty wiatr oraz bardzo obfite opady deszczu”. W poniedziałek jednak dużego wiatru nie było, ulewy także nie. Padał deszcz, ale wydaje się, że przyczyna leży gdzieś indziej.
– Ostrzegali, że zamierzają wylewać beton na dach i prosili o odsunięcie mebli od ścian. Zrobiliśmy to. Przyjechały dwie betoniarki rano i zaczęły się kłopoty – mówi pani Monika. Wtedy zaczęło się lać z sufitu. Kiedy robotnicy, już po południu skończyli pracę, nadal się lało.
W poniedziałek odwiedziliśmy panią Monikę w jej mieszkaniu. W pokojach miała porozstawiane naczynia na wodę. – Garnki mi się pokończyły. Jak powiedziałam to pracującym na dachu, dali mi dwa wiadra i korytko – wskazuje na podłogę kobieta.
Woda kapie z żyrandola, do którego na suficie prowadzi spore, widoczne pęknięcie. Lokatorka wyłączyła prąd w pomieszczeniach, bo nawet nie chce podejrzewać, co się może stać z mokrą instalacją. Na suficie zaczął się robić „bąbel” i rósł z każdą godziną. Pani Monika tylko czeka, aż pęknie i na ziemię posypie się tynk.
Na szybkie zakończenie remontu już nie liczy. Teraz myśli raczej o mieszkaniu zastępczym. Łukasz Bilik, rzecznik prasowy Zarządu Nieruchomości Komunalnych przyznaje, że wpłynął jeden wniosek od lokatora o przyznanie takiego lokalu. – Czekamy w tej kwestii na decyzję miejskiego Wydziału Spraw Mieszkaniowych – mówi.
Jak na razie ZNK, które w kamienicy ma swoje lokale, wysłało do zarządcy nieruchomości surowe w tonie pismo. – Nie wykluczamy też innych działań mających doprowadzić do wyremontowania lokali – dodaje Bilik.