Farby, którymi pomalowane są glazura i terakota z Chin, zawierają substancje promieniotwórcze.
Polscy importerzy sprowadzili z Chin dwa kontenery glazury i terakoty. Próbki płytek wysłali do kontroli w specjalistycznych laboratoriach w Warszawie i Toruniu.
Badania wykazały, że normy dopuszczalnego promieniowania podobnego do tego, jakie powstało po katastrofie w Czarnobylu, w niektórych partiach zostały przekroczone. Laboratoria orzekły więc, że ta partia glazury i terakoty nie nadaje się do zastosowania w budynkach, w których będą przebywali ludzie i zwierzęta.
- Nie jest to przekroczenie duże, ale jeśli kafelkami tymi zostanie wyłożone w całości małe pomieszczenie, a ludzie będą w nim często i długo przebywali, przez wiele lat prawdopodobieństwo wystąpienia chorób nowotworowych znacznie wzrośnie - mówi Monika Łaba z Państwowej Agencji Atomistyki.
A chodzi o poważne choroby: białaczkę, raka skóry czy tarczycy.
Specjaliści są zdania, że nadmierne promieniowanie chińskiej glazury i terakoty jest skutkiem zastosowania tańszych, a tym samym gorszych farb.
By wyeliminować takie niebezpieczne produkty, Robert Dziwiński, główny inspektor nadzoru budowlanego, zapowiada współpracę z inspekcją sanitarną i specjalistami od atomistyki.
- Połowa wszystkich niebezpiecznych produktów na polskim rynku pochodzi właśnie z importu z Chin - nie pozostawia watpliwości Dariusz Łomowski z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Najwięcej problemów jest z zabawkami i sprzętem elektronicznym.
Chińskie kafelki można kupić przede wszystkim w dużych sieciach handlowych. Sprzedawcy zapewniają, że spełniają one wszystkie krajowe normy, są więc bezpieczne. Ostatecznego wyboru dokonuje konsument: albo kupuje tanie, lecz niepewne i często tandetne towary made in China, albo droższe i pewniejsze produkty z innych krajów.
Marek Kliza
Co sprowadzamy z Chin
• zabawki
• telefony
• komputery
• odzież i obuwie
• telewizory
• rowery
• żarówki i sprzęt oświetleniowy