Deklarowany popyt na nieruchomości zmalał tylko nieznacznie w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Jak wynika z badania Expandera i szybko.pl, już w pierwszym kwartale 2009, w całej Polsce, średnie ceny mieszkań były niższe niż w roku 2008. W największych miastach, spadki sięgnęły 6-8 proc.
Są jednak wyjątki. Największe obniżki zanotowano w Krakowie, gdzie ceny spadły od marca 2008 o ponad 12 proc. i obecnie kształtują się na poziomie średnio 6900 zł. za m kw. Natomiast w Szczecinie, ceny są niższe o zaledwie 0,4 proc. niż przed rokiem.
W niektórych miastach I kwartał 2009 r. zakończył się wzrostem średniej ceny metra kwadratowego. W Olsztynie odnotowano najwyższy wzrost cen - o 5,95 proc. w porównaniu z grudniem 2008 r. Natomiast w Poznaniu ceny cały czas się wahają i co miesiąc różnią o kilkadziesiąt złotych, ale od blisko połowy roku oscylują wokół 5900 złotych za metr kwadratowy.
Kto za to zapłaci?
Popularne kiedyś kredyty we frankach stały się znacznie droższe. Wiele instytucji finansowych wycofało je nawet ze swojej oferty, ponieważ na rynku bankowym występują poważne kłopoty z zakupem szwajcarskiej waluty.
Niektóre banki umożliwiają jednak zadłużenie się we frankach, a w dodatku nie wymagają wkładu własnego. Jedynym wymogiem są odpowiednio wysokie zarobki. Do takich instytucji należą Deutsche Bank PBC i MultiBank.
Alternatywą dla popularnego kiedyś franka może być euro, zwłaszcza ze względu na konkurencyjne marże w stosunku do innych walut. Według badań Expandera i szybko.pl na początku kwietnia ich średnia wysokość wyniosła 4,16 proc. Na najniższą możemy liczyć w Deutsche Bank PBC.
- W przypadku kredytów w euro marże zaczynają się już na poziomie 1,1 proc., przy założeniu korzystania z innych, wybranych produktów banku, i są jednymi z najniższych na rynku - mówi Andrzej Dębowski z Departamentu Bankowości Hipotecznej Deutsche Bank PBC.
Najwyższą marżę otrzymamy natomiast w PKO BP, gdzie wynosi ona aż 6,77 proc. Jeśli jednak wybierzemy korzystną ofertę, kredyt w europejskiej walucie może okazać się korzystniejszy niż zadłużanie się w złotówkach. Zwłaszcza w kontekście planów wejścia do strefy euro.
Co dalej?
Nie pomaga także "atmosfera kryzysu” i pesymistyczne doniesienia przekazywane przez media. Nie jest to jednak moment zapaści na rynku, a raczej stagnacji. Polacy nie zamierzają przestać zabiegać o własny kąt.
Potwierdzają to tłumy Polaków odwiedzających kolejne edycje targów mieszkaniowych i badania przeprowadzone przez SMG/KRC na zlecenie firmy Nowy Adres, organizującej targi mieszkaniowe. Z ankiet wynika, że deklarowany popyt na nieruchomości mieszkaniowe zmalał tylko nieznacznie w porównaniu do 2008 roku.
- Na każdych targach frekwencja jest bardzo duża. Takie zainteresowanie pokazuje, że nie taki kryzys straszny, jak go malują. Wiele osób, które odwiedziły nasze targi w różnych miastach Polski, decydowało się na podpisanie umowy rezerwacyjnej z deweloperami - komentuje Andrzej Łuczyszyn, dyrektor zarządzający w Nowym Adresie.
Warto też pamiętać, że wiele osób odwiedza targi, ale decyduje się na zakup nieruchomości z rynku wtórnego.
Źródło: ARW IMAGE Public Relations