Panie ministrze, jako nauczyciele, dyrektorzy i rodzice wiemy, że do końca tego tygodnia obowiązuje kształcenie na odległość, ale co dalej? – napisali w poniedziałek na Facebooku członkowie Związku Nauczycielstwa Polskiego. Odpowiedzi na razie nie usłyszeli.
W związku z epidemią koronawirusa w połowie marca zamknięto szkoły. Dwa tygodnie później zapadła decyzja, by nauczyciele realizowali w sposób zdalny podstawę programową. Wszystko po to, by mogli wystawiać oceny, a dzieci nie straciły roku szkolnego lub żeby nie musiały chodzić do szkoły w wakacje. Taki system ma obowiązywać do 26 kwietnia. Teoretycznie więc uczniowie wrócą w poniedziałek do szkół.
Teoretycznie, bo bardzo prawdopodobne jest, że uczniowie w ogóle nie wrócą do szkół w tym roku szkolnym.
– Być może nie będzie powrotu do szkół przed wakacjami. Teraz nie jesteśmy w stanie stwierdzić tego na 100 procent. Trzeba jeszcze trochę poczekać. W jakimś momencie, w uzgodnieniu z ministrem zdrowia, wydamy odpowiednie decyzje. Najważniejsze zdanie w tym temacie mają minister zdrowia i główny inspektor sanitarny – powiedział minister edukacji narodowej, Dariusz Piontkowski w wywiadzie dla Interii.
Prawdopodobnie też zanim do szkół wrócą starsi uczniowie zrobią to maluchy. Wynika to z planu częściowego znoszenia ograniczeń związanych z epidemą, jaki w ubiegłym tygodniu ogłosił premier Mateusz Morawiecki. Trzeci z czterech etapów „powrotu do normalności” zakłada, że zorganizowana będzie opieka (nie lekcje – red.) nad dziećmi w żłobkach, przedszkolach i w klasach I-III. Wszystko po to, by ich rodzice mogli wrócić do pracy.
– Sytuację mamy wyjątkową i trudno zaplanować coś ze stuprocentową pewnością. Szkoła nie lubi jednak zawieszenia – uważa dyrektor jednego z największych w Lublinie zespołów szkół. – Nauczanie stacjonarne zakończono 11 marca. Mówiło się wtedy tylko o dwóch tygodniach, które potem wydłużono do Wielkanocy, a teraz do 26 kwietnia. Jeśli taki scenariusz będzie kontynuowany to zajęcia zostaną teraz zawieszone do końca majowego weekendu. Uważam, że to błąd. Taka tymczasowość źle służy nauczycielom, uczniom i rodzicom.
– Teoretycznie wszystko zależy od sytuacji epidemicznej w kraju. Wspólnie z koleżeństwem jesteśmy jednak przekonani, że szkół nie zobaczymy szybciej niż we wrześniu, a i to stawiamy pod znakiem zapytania – mówi anglista uczący w kilku szkołach na terenie woj. lubelskiego. – Dlatego pracujemy zdalnie. Początki były trudne, ale ładnie się to wszystko już rozkręciło. Nie będzie kłopotów z klasyfikacją. Żebyśmy wszyscy mogli lepiej zaplanować swoje zadania jak najszybciej powinna podana być informacja o przedłużeniu zdalnego nauczania i to nie na dwa tygodnie, ale co najmniej do końca maja.
Decyzja ta musi zapaść w tym tygodniu. Na czwartek zaplanowano konferencję prasową Lubelskiego Kuratora Oświaty. Mowa będzie m.in. o realizacji obowiązku zdalnego nauczania, oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów.