Zawieszenie stacjonarnych lekcji w starszych klasach szkół podstawowych i w szkołach średnich trwa tylko do najbliższej niedzieli. Rodzice i nauczyciele nie mają jednak wątpliwości: uczniowie nie wrócą potem do nauki w ławkach. Zastanawiają się tylko, jak podczas nauczania zdalnego do czekających ich w maju egzaminów przygotować mają się ósmoklasiści i maturzyści.
Dziś do szkół chodzą tylko uczniowie klas I – III szkół podstawowych. Pozostali uczą się w domach. Taka sytuacja ma trwać do 8 października, ale termin ten może zostać przesunięty. Być może jednak nie dla wszystkich.
– Nie wiem, jak długo pozostaniemy w trybie edukacji zdalnej – przyznaje Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki. – W pierwszej kolejności, być może już po 8 listopada, do szkół wrócą maturzyści, ósmoklasiści i uczniowie szkół zawodowych, którzy w tym roku szkolnym będą zdawać egzaminy.
W to, że część uczniów wróci do szkół w najbliższy poniedziałek nie wierzą jednak pedagodzy i rodzice.
– Epidemia nie zwalnia. Liczba zakażonych jest coraz wyższa, dlatego uważam, że uczniowie do szkół nie wrócą – mówi Jacek Furtak, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Lublinie, w skład którego wchodzi Szkoła Podstawowa na 11 i XVIII Liceum Ogólnokształcące, który dodaje, że decyzja o zdalnej nauce także najmłodszych roczników to tylko kwestia czasu.
– Ze względu na epidemię taka decyzja byłaby dużym błędem dlatego myślę, że wskazywanie tej daty to raczej takie myślenie życzeniowe – uważa pani Barbara, mama ósmoklasisty i licealisty z klasy pierwszej. – Ale sam pomysł, by do szkół jako pierwsi wrócili uczniowie, których czekają egzaminy jest bardzo dobry. W tamtym roku staraliśmy się w domu przygotować starszego syna do czekających go egzaminów i było to bardzo trudne. Nie mam pomysłu, jak teraz przygotować do tego samego młodszego syna skoro przed nami jest wizja nie jednego, a dwóch semestrów nauki zdalnej.
Stąd pojawiające się głosy, żeby w tym roku zrezygnować z prowadzenia egzaminów na zakończenie szkoły. Minister Czarnek taką możliwość wykluczył, ale przyznał, że rozpoczęły się prace, podczas których określony zostanie zakres materiału potrzebny do zdania matury i napisania egzaminu ósmoklasisty. Materiał ma być adekwatny do tego co uczniowie mogą przerobić podczas zdalnych lekcji.
– To bardzo dobry pomysł – mówi Mirka Błażejewicz, mama maturzysty z Lublina. – Mój syn chodzi do jednej z najlepszych szkół, ale mimo ogromnych starań nauczycieli wciąż ma braki. W pierwszej klasie z powodu niekorzystnego układu kalendarza i strajku nauczycieli stracił ponad miesiąc nauki. W drugiej klasie z powodu pandemii przez prawie cały semestr uczył się zdalnie. W tym roku zdalna nauka zaczęła się już na samym początku. Ograniczenie wymagań jest jedyną możliwością na to, by dzieci w ogóle zdały egzaminy.
Petycja
W internecie trwa zbiórka podpisów pod petycją o nie przeprowadzanie w tym roku szkolnym ustnych egzaminów maturalnych.
– Przeprowadzanie lekcji za pomocą różnych platform internetowych, mimo największych starań nauczycieli nie są idealną alternatywą dla nauki w szkołach i nie są w stanie przygotować nas porządnie do matury. Nawet gdybyśmy wrócili do szkół, cztery miesiące w roku 2019/2020 przepadły. Nie wiemy co nowy rok przyniesie, bo wszystko zmienia się dramatycznym tempie, ta niepewność wiąże się też z dodatkowym stresem, który wierzę, że jesteśmy w stanie zmniejszyć przez odwołanie matury ustnych też w tym roku szkolnym – argumentują pomysłodawcy akcji.
Petycję dotychczas podpisało ponad 30 tys. osób.