O „matni ekologizmu”, ekologii jako „zakładniku utopii”, "lewackich niszczycielach życia", neomarksizmie i neodarwinizmie mówili naukowcy z Lublina, Torunia, Chełma i USA podczas filozoficznego sympozjum „Ekologia - nauka czy ideologia?” na KUL.
– Współczesna ekologia jest podszyta różnymi ideologiami. To ideologie specjalnie chronione przez środowiska antyreligijne – przekonywał prof. Piotr Jaroszyński z KUL, którego wykład poświęcony etymologii słowa „ekologia” rozpoczął czwartkowe sympozjum filozoficzne „Ekologia - nauka czy ideologia” na KUL.
Jako kolejny głos zabrał prof. Mieczysław Ryba. Z jego wykładu można było dowiedzieć się, że współczesna ekologia to nic innego jak „ideologia wspierana przez polityków UE i koncernów nastawionych na zysk kosztem słabszych krajów”.
– Na teorii ocieplenia klimatu chcą zarobić gospodarki, które już dziś są dominujące i koncerny produkujące tzw. technologie niskoemisyjne – mówił historyk, współpracownik Przemysława Czarnka, a dziś jego doradca w resorcie edukacji.
Jego zdaniem „ekologizm jest ściśle związany z ruchani proaborcyjnymi”, a „świat przyrody jest racjonalnie uprawiany, ale wchodzi fałszywa ideologia, która prowadzi do szkody dla przyrody i człowieka”.
Wspominał też Jana Szyszko, ministra środowiska w rządach Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego, „światowej sławy przyrodnika”, którego działania spotkały się z „niewiarygodnym atakiem”.
– Mamy do czynienia z neokolonializmem, z totalizmem – przestrzegał. – Człowiek równy zwierzęciu, który swoim istnieniem obciąża matkę-ziemię. Tak właśnie młodym ludziom jest podawane rozumienie świata. Że matka natura żąda ofiar.
Jego zdaniem, to stąd „moda na niejedzenie mięsa” czy „moda na aborcję”.
O neodarwinizmie i neomarksizmie w Europie mówił z kolei ks. prof. Tadeusz Guz.
– Na skutek ideologizacji kultury dokonuje się zamachu na rzeczywistość. Strajki kobiet czy rozruchy we Francji to rzeczy z góry zaplanowane. Pod płaszczykiem troski o rośliny i zwierzęta dąży się do unicestwienia wszechświata. Po to, by powrócić do nicości, gdzie nie ma chrześcijańskiej cywilizacji Polski i Europy.
Głos zabrał też dr Zdzisław Klafka, rektor toruńskiej uczelni o. Rydzyka. Jego wykład nosił tytuł „Ekologia mediów”. Redemptorysta przytaczał słowa Jana Pawła alarmując, że dziś „zagrożona jest wartość prawdy”. Przestrzegał przed „karykaturą rzeczywistości”
– Dziś na świat nie patrzymy liniowo a mozaikowo. Ten ma władzę, kto połączy obrazki – mówił rektor WSKSiM. – To jest walka o wszystko. Jeśli damy dostęp do naszego rozumu, to staniemy się częścią rozumu globalnego.
Dr Klafka przekonywał też, że dziennikarze codziennie stają przed wyborami. – Pisać prawdę czy kłamać? Myśleć samemu czy stadnie? Szanować godność ludzi czy dbać o oglądalność?
„Założenia ideowe filozoficzne ruchów ekologicznych” wziął na warsztat inny naukowiec najstarszej lubelskiej uczelni. Dr hab. Artur Mamcarz-Plisiecki uświadamiał słuchaczy czym grozi to, że „do rządów wchodzą rozmaite organizacje ekologiczne”.
– Ekosocjalizm próbuje walczyć z zasadami wolnego rynku. Ekofeminizm widzi zło w patriarchalnym społeczeństwie i niesie postulaty walki i zniszczenia. Ekoanarchizm widzi przyczynę dewastacji środowiska w zhierarchizowanym społeczeństwie.
Słuchaczka: Proszę się doedukować
Wywodom prelegentów przez kilka godzin przysłuchiwało się ok. 70 osób. Sympozjum odbyło się on-line – naukowcy mówili do kamer ze swoich domów lub gabinetów, a by ich posłuchać wystarczyło kliknąć w link na stronie internetowej KUL.
Aplikacja Microsoft Teams, z której korzystali słuchacze, daje możliwość dodawania komentarzy. Tu więc odbywała się równie ciekawa dyskusja.
Jako jedna z pierwszych odezwała się studentka biologii, która zarzuciła jednemu z wykładowców „ograniczenie umysłowe”. – Proszę doedukować się w kwestii czym tak naprawdę jest ekologia. Jest to dziedzina biologii, jedna z nauk przyrodniczych, badającą oddziaływania, relacje i powiązania między organizmem a środowiskiem. Nie jest to żadną ideologią – napisała Weronika Janta.
– Czy któryś z prelegentów ma jakąś rzeczywistą wiedzę nt. ekologii i możemy liczyć na wystąpienie zawierające naukowe fakty? Słucham od początku i muszę się zgodzić, że wiele treści rzeczywiście jest niezgodnych ze stanem rzeczywistym. To aż przerażajce – dopytywał Marek.
Dr hab. Mamcarz-Plisiecki tłumaczył, że to sympozjum o „charakterze filozoficznym”.
– Badamy założenia ideowe (filozoficzne i antropologiczne) niektórych nurtów ekologii. Śmiech i niesmak wynikają z niezrozumienia istoty naszej konferencji – odpowiadał na falę krytyki naukowiec z KUL. – Nie mówimy nic o zagadnieniach z dziedziny nauk przyrodniczych. Oddajemy to pole specjalistom. Ale jest chyba istotne, jaką koncepcję człowieka mają (przyznajmy: radykalne) nurty ekologii. Jakie chcą wprowadzać zmiany gospodarcze i społeczne, bo jeśli dojdą do władzy będzie to dotyczyć nas wszystkich. Nam chodzi tylko i wyłącznie o to właśnie - o antropologię filozoficzną. I jest niezwykle istotne, czy „ekolog”, który za chwile może stać się ministrem i będzie pewne zmiany wprowadzał. „Ekologia głęboka” to wciąż ekologia, czy może jednak nie?