Rozmowa z Dawidem Jasińskim, właścicielem firmy RECO, zajmującej się skupem odpadów w Lublinie.
– Ludzie chcą segregować śmieci. Mnóstwo osób do mnie dzwoni i pyta, czy przyjmę makulaturę. Niestety, nie przyjmuję jej już prawie w ogóle. Nie opłaca się.
• Dlaczego?
– Nie dość, że nikt nie skupuje makulatury, to większość punktów nie chce jej przyjmować.
• Z czego to wynika?
– Po pierwsze – nie opłaca się. Cena na skupie, gdzie ja mogę sprzedać gazety, to 10 groszy za kilogram, czyli za tonę dostanę 100 zł. Z kolei za tonę tektury dostanę tylko złotówkę. A muszę jeszcze opłacić transport, pracowników itp. Żeby mi się opłacało, za kilogram muszę dostać co najmniej 15 gr.
Po drugie, od 1 stycznia wiele się zmieniło. Aby móc przechowywać makulaturę, potrzebna jest specjalna zgoda straży pożarnej. Musi być doprowadzona woda i spełnione inne wymagania. Słyszałem nawet o przypadku, w którym straż kazała dobudować oddzielną ścianę. To w dodatku kosztowne, bo za pozwolenie na składowanie makulatury trzeba zapłacić ok. 5 tys. zł.
Nie bez znaczenia pozostaje też nowy system BDO (Baza Danych Odpadowych, czyli nowy internetowy system obsługi smieci – przyp. red.). Mnie to od kilku dni spędza sen z powiek. Co kilka minut muszę sprawdzać, zatwierdzać itd. A co z pozostałymi obowiązkami? W niektórych firmach zatrudniane są nowe osoby tylko do obsługi tego systemu. Czyli ceny za śmieci idą w górę, a za odbiór w dół.
• Co to oznacza dla nas?
– Pierwsze efekty już widać. Nikt nie chce przyjmować makulatury nawet za darmo. Ludzie palą nią w piecach, choć wielu się do tego nie przyznaje. A jak przyjdzie lato? Śmieci nie ubędzie. Będą się one pojawiać w lasach i na ulicach, a chyba nie o to w tym wszystkim chodzi.
• Jak można rozwiązać tę sytuację?
– Tylko rząd może coś z tym zrobić. Może jakieś dopłaty? Wielokrotnie odwiedzając Urząd Marszałkowski, przy okazji różnych spraw, prosiłem, aby urzędnicy zgłosili ten problem gdzieś wyżej, bo czeka nas katastrofa. Do tej pory brak jakiejkolwiek odpowiedzi.