Szlabany broniące wjazdu do lasu w powiecie tomaszowskim są zbędne. Jest tyle śniegu, że oprócz saren praktycznie nikt się nie przedostanie. Ale fachowcy monitorujący opady wcale nie mówią: dość.
– Dziś w większości miejsc naszego nadleśnictwa... szlabany pełnią rolę czysto dekoracyjną. Kilkudziesięciocentymetrowa warstwa śniegu skutecznie uniemożliwia wjazd większości pojazdów. Ale nadają podobno odwilż – napisał Karol Jańczuk, specjalista ds. informatyki, edukacji i kontaktów z mediami w Nadleśnictwie Tomaszów, publikując zdjęcie zasypanej leśnej drogi w okolicy wsi Kunki, leśnictwo Ulów.
– Zima jest taka, jaka powinna być zima. Z mrozem i śniegiem. Teraz, w ciągu dnia mamy 11 stopni poniżej zera. Taka pokrywa śniegu cieszy, bo da roślinom dobry start. Potwierdzą to też rolnicy. Nie ma nic gorszego niż susza na wiosnę. Mam tylko nadzieję, że nie będzie szybkiej odwilży i woda nie spłynie. Najlepiej, gdyby wiosna przychodziła bardzo wolno: w ciągu dnia koło zera, a nocą mróz – dodaje Jańczuk.
Najbardziej znanym miejscem w naszym regionie, które odczuwało skutki suszy były Stawy Echo w Zwierzyńcu. Tam niedobór wody dotykał zwykłego Kowalskiego, który jechał, by wypocząć nad pięknymi stawami, a zastawał wysychające bajoro. Roztoczański Park Narodowy, na terenie którego są stawy, też jest zasypany śniegiem.
– W taki słoneczny dzień, gdy jest dużo śniegu, faktycznie jest przepięknie. Ale nadal liczymy na opady. Bez względu na to, czy spadnie śnieg, czy już wiosną deszcz – mówi Andrzej Wojtyło, p.o. dyrektora RPN, pytany o najnowszy raport hydrologiczno-klimatyczny dla zlewni Świerszcza.
Bo to właśnie Świerszcz zasila Stawy Echo i gdy on wysycha, ginie akwen. A ze styczniowego dokumentu, jaki przygotowują pracownicy parku wynika, że w porównaniu ze styczniem zeszłego roku, obecny przepływ wody w Świerszczu jest ponad dwukrotnie większy. Ale już w zestawieniu z najwyższymi przepływami, które odnotowano w 2012 i 2013 roku, teraz płynie sześć razy mniej wody co wówczas. A gdy porównać aktualny styczeń do rekordowego czerwca 2013 roku, teraz mamy 1/17 część wody co wtedy.
– Najprawdopodobniej znaczącego wzrostu ilości wody w Świerszczu można będzie się spodziewać dopiero, gdy zostaną odbudowane zasoby wód kredowych, które w głównej mierze zasilają ten strumień – tłumaczą autorzy raportu.
– Dlatego każdy opad byłby korzystny i najlepiej, gdyby był ciągły. Przy gwałtownych opadach zawsze dochodzi do sytuacji niebezpiecznych dla ludzi, podtopień, powodzi – dodaje dyrektor Wojtyło.
Deficyt opadów jest wieloletni. W przypadku monitorowanego przez RPN Świerszcza najgorzej było w październiku i listopadzie 2019 roku, pomiary były najniższe w historii ich prowadzenia, czyli od 1998 roku.
Dlatego tak istotne są informacje, że tegoroczny styczeń miał 22 dni z opadami i w ogóle należał do ponadprzeciętnych w porównaniu ze styczniami od 23 lat – wynik: 141 proc. średniej wieloletniej.