Zebranie w sprawie drastycznych podwyżek rekompensat dla Miejskiego Zakładu Komunikacji, jakich od poszczególnych gmin oczekuje puławski przewoźnik, nie przyniosło porozumienia. Kalkulacje miejskiej spółki nie przekonały samorządowców.
We wtorek przed południem w puławskim Ratuszu odbyło się zebranie z udziałem włodarzy gmin powiatu puławskiego, które korzystają z usług Miejskiego Zakładu Komunikacji. Puławski przewoźnik boryka się z problemami finansowymi związanymi ze spadkiem sprzedaży biletów, co jest jednym ze skutków pandemii koronawirusa. Żeby móc obsługiwać wszystkie dotychczasowe autobusowe, MZK potrzebuje coraz więcej pieniędzy.
Przekonali się o tym włodarze m.in. Kazimierza Dolnego i Żyrzyna, gdzie wzrost tzw. rekompensaty w 2021 roku ma przekroczyć sto procent, co przekłada się na dodatkowe setki tysięcy złotych. Podobnie sytuacja wygląda w gminie Puławy, Końskowoli, Baranowie i Janowcu.
Samorządowcy przyznają, że rozumieją konieczność wzrostu rekompensat i są gotowi zapłacić przewoźnikowi więcej, niż w tym roku, ale podwyżki zaproponowane przez MZK uznają za nieuzasadnione. Jednym z uczestników wtorkowego zebrania był Andrzej Bujek, wójt Żyrzyna.
- Spotkaliśmy się dzisiaj w Urzędzie Miasta, ale zebranie nie zakończyło się kompromisem. Żaden z wójtów nie zgodził się na warunki, jakie przedstawiła puławska spółka. Ja również nie mogłem tego zrobić, bo to oznaczałoby konieczność zapisania w projekcie nowego budżetu gminy nie 309 tys. zł, jak dotychczas, a 620 tys. zł. Na taki wzrost kosztów mojej zgody nie ma - podkreśla włodarz Żyrzyna.
Nie znaczy to jednak, że wysokość rekompensaty dla MZK zostanie na tym samym poziomie, co w obecnym roku. - Wiemy, jak wygląda obecna sytuacja, więc te koszty będą wyższe. Zależy nam na tym, żeby tę zdobycz cywilizacyjną utrzymać. Dlatego w projekcie budżetu możemy zapisać nawet 20-30 procentową podwyżkę - zapowiada Andrzej Bujek. Jeśli tak się stanie, Żyrzyn będzie w stanie zagwarantować dla puławskiego przewoźnika ok. 400 tys.zł w 2021 roku.
Możliwości spełnienia finansowych oczekiwań puławskiego przewoźnika nie widzą także władze Końskowoli. - Jeszcze nie wiemy, jaka będzie wysokość sumy, którą wpiszemy do nowego projektu budżetu, ale na pewno nie będzie to 880 tys. zł, których oczekuje od nas MZK. Nie przekonuje nas argumentacja spółki, a sposób wyliczania kosztów, a co za tym idzie, tzw. wozokilometra, budzi nasze wątpliwości. Dlatego prawdopodobnie będziemy powoli ograniczać zakres współpracy z tym przedsiębiorstwem - mówi Mariusz Majkutewicz, z-ca wójta gminy Końskowola. W grę wchodzi zarówno rezygnacja z wybranych kursów, jak i przekazanie dowozu dzieci i młodzieży innej firmie.
Zaniepokojenie włodarzy gmin budzi także przedłużające się oczekiwanie na wyniki zewnętrznego audytu w MZK. Ten miał pokazać szczegóły dotyczące kosztów ponoszonych przez spółkę na poszczególnych kursach, rentowność poszczególnych linii, sprzedaż biletów itd. Dokument mógłby pomóc we wprowadzeniu korzystnych zmian. Niestety, wynik tej kontroli ma być opublikowany dopiero w grudniu. Do tego czasu, wyliczenia prognozowanych, nowych stawek rekompensat pozostają aktualne.
Pat dotyczący stawek dla puławskiego przewoźnika to zła wiadomość dla wszystkich pasażerów tego przedsiębiorstwa. Niewykluczone, że w przyszłym roku część kursów, w porozumieniu z samorządami, zostanie zawieszona, a ceny biletów na pozostałe - wzrosną. Sytuację mogłoby uzdrowić zakończenie pandemii i nagły przypływ ilości pasażerów, ale na to zupełnie się nie zanosi.