Nie Dla Czarnka - pod takim hasłem na puławskim Placu Chopina przeciwko wyborowi Przemysława Czarnka na ministra edukacji i nauki, zaprotestują członkowie i sympatycy Federacji Młodych Socjalistów. Zgromadzenie zaplanowano w środę, 14 października, o godz. 17.
Zapowiedź nominacji posła Przemysława Czarnka, byłego wojewody, profesora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego na szefa resortu edukacji narodowej i nauki wzbudza sprzeciw wśród licznych środowisk politycznych, naukowych i społecznych.
- Nie zgadzamy się z tym, by polską oświatą kierowała osoba o poglądach homofobicznych. Liczne wypowiedzi świadczą o tym, że minister nie kryje się ze swoimi kontrowersyjnymi, nieakceptowalnymi poglądami - ocenia Beata Wicha, asystentka posła Lewicy, Jacka Czerniaka.
- Dlatego cieszę się, że młodzi ludzie z puławskiej Federacji Młodych Socjalistów dołączyli do ogólnopolskiej akcji protestacyjnej i w środę zademonstrują przeciwko wyborowi Przemysława Czarnka na ministra edukacji. Mam nadzieję, że ten szeroki sprzeciw przekona władze państwowe do zmiany decyzji - dodaje.
Demonstracja "Nie dla Czarnka" odbędzie się w środę o godz. 17 na Placu Chopina w Puławach. W tym samym czasie podobne protesty mają się odbyć także w wielu innych miastach, m.in. w Lublinie i Warszawie.
Puławski protest jest kolejnym sygnałem świadczącym o braku powszechnej akceptacji dla byłego wojewody lubelskiego. Przeciwko jego nominacji wypowiedziała się część środowiska akademickiego, a nawet amerykańska organizacja zajmująca się ochroną praw Żydów mieszkających poza USA. "Kandydat na to stanowisko (ministra edukacji i nauki - przyp.) wielokrotnie w publicznych wypowiedziach okazywał brak szacunku dla godności człowieka w odniesieniu do osób należących do mniejszości, w szczególności osób LGBT" - oceniają krytycy Czarnka, sygnatariusze otwartego listu.
W obronie lubelskiego polityka stanęła kilkudziesięcioosobowa grupa naukowców m.in. z Lublina, Krakowa i Warszawy. Jak dowodzą, Przemysław Czarnek zetknął się z falą nienawiści, pomówień, manipulacji i kłamstw. "Wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec tego typu praktyk, będących udziałem nie tylko mediów, ale także wąskiej części środowisk akademickich i wyznaniowych" - podkreślają obrońcy przyszłego ministra.