Motor łatwo poradził sobie w piątek z Zagłębiem Sosnowiec. Ekipa z Lublina wygrała na wyjeździe aż 4:0, a zwłaszcza w drugiej połowie całkowicie zdominowała przeciwnika. Jak spotkanie oceniają trenerzy obu ekip?
Goncalo Feio (Motor Lublin)
– W pierwszej kolejności gratulacje dla moich piłkarzy, bo zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, a to jest głównie ich zasługa. Podziękowania także dla licznej grupy kibiców z Lublina. Co do meczu, Zagłębie zmieniło strukturę, więc my się przygotowaliśmy, żeby grać przeciwko drużynie, które wyjdzie w systemie 3-4-3 lub 5-4-1, jak do tej pory za trenera Derbina. Zmienili jednak na czwórkę obrońców. Cieszę się, że na moment obecny rozwoju naszego zespołu, to nie zrobiło nam wielkiej różnicy. Piłkarze są w stanie szybko się zaadaptować. Nie ma co ukrywać, że mecz się nam dobrze ułożył. Dobrym atakiem pozycyjnym wywalczyliśmy rzut karny i wyszliśmy na prowadzenie. Każda wygrana w tej lidze zaczyna się od cech wolicjonalnych, od nieustępliwości, poświęcenia i robienia dla zespołu tego, co trzeba. Tym się uratowaliśmy przed 1:1, bo szybko po golu wybiliśmy piłkę z linii bramkowej. Nigdy nie będziemy drużyną, która będzie świętowała czerwoną kartkę dla rywala. To nie jest bramka czy punkty. To tylko kartka, a sami jesteśmy przykładem na to, że w dziesiątkę można się przeciwstawić. Nie chcę umniejszać tego, jak moi piłkarze grali w piłkę. Kolejne bramki, sytuacje w ataku pozycyjnym, to była kontrola nad meczem. To była duża przyjemność oglądać swój zespół, który ma taką jakość i kulturę piłkarską. Ambitne zespoły zawsze chcą więcej i już w szatni zaczęliśmy myśleć o ostatnim meczu z Lechią Gdańsk, żeby zakończyć rok sukcesem.
Artur Derbin (Zagłębie Sosnowiec)
– Myślę, że milczenie byłoby najbardziej wskazane po takim meczu. Biorę jednak odpowiedzialność za ten stan rzeczy na swoje barki. Podziękowania dla kibiców, którzy w trudnym momencie nas dopingowali. Wyrazili też swoje niezadowolenie. Mogę powiedzieć, że nas to nie dziwi. Podchodząc do rywalizacji z Motorem musieliśmy sporo się nagłówkować, jak przeciwstawić się tak dobrze zorganizowanej drużynie, która wykorzystuje w atakowaniu półprzestrzenie. Dużo gry jeden na jeden, wcięć za linię obrony, dośrodkowań. Przygotowania były pod tym kątem, chcieliśmy jednak skorzystać także z naszych atutów. Przystąpiliśmy do meczu ze zmianami w strukturze i w personaliach. Zaczęliśmy obiecująco, do momentu gola i czerwonej kartki. W pierwszej połowie wcale to nie wyglądało jakbyśmy grali w osłabieniu. Druga połowa i dwie łatwo stracone bramki, pokazały jak wyglądamy mentalnie. Nie udźwignęliśmy ciężaru i sytuacja jeszcze się pogorszyła. Ja sobie zadaję pytanie, co jeszcze się musi wydarzyć, bo los ewidentnie nam nie sprzyja. Wiem, że tak w życiu bywa i są dołki, a my ewidentnie jesteśmy teraz nie w dołku, ale w dole, z którego trzeba się wygrzebać.