Górnik Łęczna prowadził w środę w Katowicach z tamtejszym GKS 1:0. Niestety, wracał do domu z pustymi rękami. Gospodarze przed przerwą wyrównali, a w końcówce strzelili gola na 2:1. Nie obyło się bez kontrowersji, bo w 60 minucie dyskusyjną drugą, żółtą kartkę otrzymał Bartłomiej Kalinkowski. Jak spotkanie oceniają trenerzy obu ekip, a także zawodnicy?
Kamil Kiereś (Górnik Łęczna)
– Było to niezłe spotkanie, jak na pierwszy mecz po trzymiesięcznej przerwie. Zagraliśmy dobre zawody. Konsekwentnie realizowaliśmy taktykę w pierwszej połowie. Efektem czego była bramka na 1:0. Jeden z naszych nielicznych błędów przed przerwą został wykorzystany przez gospodarzy i było 1:1. W przerwie założyliśmy sobie, taki schemat gry, że chcemy być bardziej widoczni w fazie posiadania piłki. Pierwsza połowa to przewaga gry defensywnej. Dobrze zaczęliśmy po przerwie, stworzyliśmy sobie sytuacje, byliśmy więcej przy piłce. Graliśmy też bardziej zdecydowanie i mieliśmy więcej energii. Kiedy wydawało się, że mecz przechylał się na naszą korzyść dostaliśmy drugą żółta kartkę. Zadaję sobie teraz pytanie, czy ta kartka to był kluczowy moment, czy jednak to, że grając w dziesiątkę nie potrafiliśmy wykorzystać kilku dogodnych sytuacji. Mieliśmy dwie-trzy, może cztery okazje. Po jednej był słupek. Po rzucie rożnym Paweł Wojciechowski minął się z piłką na czwartym metrze, a były jeszcze strzał Stromeckiego i sytuacja Golińskiego. Mimo że graliśmy w dziesiątkę, to walczyliśmy o pełną pulę. Nie popełniliśmy zbyt wielu błędów, ale każdy, który nam się przydarzył gospodarze potrafili wykorzystać. Jest to dla nas smutny moment, widać dużą złość sportową w szatni. W Górniku Łęczna nikt nie zapomina o tym, że gramy o awans. Po prostu tak się mecz ułożył. Jesteśmy na zero z punktami, ale po poziomie, który zaprezentowaliśmy uważam, że będziemy do końca liczyć się w grze o bezpośredni awans. Niech nikt nie myśli, że w Łęcznej z tego zrezygnowali. Wierzę, że ten cel zrealizujemy.
Rafał Górak (trener GKS Katowice)
– To było trudne spotkanie, zwłaszcza, że przegrywaliśmy, a do tego mierzyliśmy się z rywalem, który był przed nami w tabeli. Szacunek dla drużyny za to, że nie spuścili głowy na dół. Aczkolwiek zawsze coś musi nie zagrać. Po golu na 2:1 powinniśmy być o wiele bardziej dojrzali. W tym ostatnim fragmencie gry wypadliśmy słabo. Musimy w niedzielę mieć się na baczności, bo liga jest bardzo wyrównana. Widzew przegrał w środę ze Skrą, a my jedziemy teraz do Częstochowy na bardzo trudny teren i na sztuczną nawierzchnię. Jesteśmy szczęśliwi, że wygraliśmy, ale myślimy już o kolejnym spotkaniu.
Leandro (piłkarz Górnika Łęczna)
– Pierwsza połowa była wyrównana. GKS Katowice miał więcej z gry, ale my graliśmy mądrze pod względem taktycznym. Byliśmy blisko siebie i prowadziliśmy 1:0. Straciliśmy bramkę jeszcze przed przerwą. Druga połowa zaczęła się podobnie do pierwszej. Niestety, w kluczowym momencie straciliśmy zawodnika. Moim zdaniem przy sytuacji z drugą kartką nie było faulu. Niestety, sędzia nie zmienił zdania. Mimo gry w osłabieniu mieliśmy kilka sytuacji. Gratulujemy Katowicom zwycięstwa, jesteśmy źli z powodu porażki. Musimy jednak szybko zapomnieć o tym spotkaniu. Już w sobotę kolejne zawody, głowy do góry i gramy dalej.
Piotr Kurbiel (piłkarz GKS Katowice)
– Zwycięstwo, jak najbardziej na plus. Wydaje mi się, że nam należały się trzy punkty. Cały czas prowadziliśmy grę. Pierwsza połowa szczególnie nie odzwierciedlała tego, jak wyglądało spotkanie. Trenerzy wymagali, żebyśmy prowadzili grę i to zrealizowaliśmy. Trochę chaosu było w końcówce i nad tym trzeba pracować. Najważniejsze jednak, że trzy punkty zostały przy Bukowej. Bardzo się cieszę, że mogłem strzelić gole, to fajne uczucie, że pomogłem drużynie. Mam nadzieję, że takich okazji będzie więcej.