Górnik Łęczna kolejny już w tym sezonie raz mimo dwubramkowej zaliczki nie zdołał dopisać na swoje konto kompletu punktów. Zielono-czarni prowadzili u siebie z Puszczą Niepołomice do 87 minuty 2:0, ale nie potrafili zwyciężyć. Rywale zdobyli dwie bramki, z czego drugą w szóstej minucie doliczonego czasu gry
Łęcznianie w końcówce roku złapali wyraźny wiatr w żagle i w ostatnim tegorocznym meczu chcieli sięgnąć po zwycięstwo. – Nikogo nie trzeba motywować. Jesteśmy w gazie. Wygraliśmy dwa mecze z bardzo dobrym przeciwnikiem. Gramy u siebie. Mam nadzieję, że przyjdą kibice dopingować tak, jak zawsze to robią. Plan jest prosty, trzy punkty u siebie z Puszczą i rewanż za mecz, który graliśmy u nich. Niepowodzenie, bo tam przegraliśmy 0:1. Trzeba dobrze zakończyć ten rok – zapowiadał przed pierwszym gwizdkiem niedzielnego meczu Maciej Gostomski, kapitan Górnika.
Już w piątej minucie zrobiło się groźnie pod bramką Puszczy. Tradycyjnie już Damian Zbozień dokonał dalekiego wrzutu z autu. Do piłki skakał Marcin Biernat, ale jej nie sięgnął i głową uderzał Damian Gąska, a bramkarz gości musiał się mocno napracować by sparować strzał piłkarza z Łęcznej. W odpowiedzi, w 15 minucie, po składnej akcji dobre podanie w pole karne gospodarzy otrzymał Jakub Bartosz, ale uderzył wysoko nad poprzeczką. Kolejne minuty pierwszej odsłony? Niestety, poza walką w środku pola na boisku nie działo się zbyt wiele. Puszcza oddała jeden celny strzał po rzucie wolnym, z którym Gostomski nie miał żadnych problemów, a w końcówce blisko stworzenia okazji był Górnik, ale pod polem karnym rywala brakło mu zdecydowania.
Druga połowa mogła fatalnie zacząć się dla gospodarzy. Suleymane Cisse będąc we własnym polu karnym wybijał piłkę i starł się w nim z Emile Thiakane. Arbiter początkowo wskazał na 11 metr i pokazał graczowi Górnika żółtą kartkę, ale po obejrzeniu sytuacji na wideoweryfikacji zmienił decyzję i anulował „jedenastkę dla gości”. W 56 minucie kibice zobaczyli jedną z najbardziej kuriozalnych bramek w Fortuna I Lidze w tym sezonie. Po wrzucie z autu Zbozienia Cisse przedłużył zagrania do Patryka Pierzaka. Ten mocno uderzył głową, a interweniujący Kewin Komar wybił piłkę prosto na głowę Łukasza Sołowieja, który został autorem samobójczego trafienia. Górnik poczuł krew i trzy minuty później zdobył drugiego gola. Tym razem po dobrej centrze z rzutu wolnego świetnie głową uderzał Cisse nie dając przy tym żadnych szans bramkarzowi gości. W 67 minucie Puszcza mogła zdobyć gola kontaktowego za sprawą… Cisse, który chcąc wybić dośrodkowanie rywali trafił w poprzeczkę bramki Gostomskiego.
Goście do samego końca nie dawali za wygraną. W 87 minucie piłka trafiła przed polem karnym do Jakuba Serafina, a ten zdecydował się na strzał z woleja. Piłka odbiła się jeszcze rykoszetem od jednego z łęcznian i wpadła do siatki obok bezskutecznie interweniującego bramkarza zielono-czarnych. W samej końcówce przyjezdni mocno zepchnęli łęcznian we własne pole karne i dopięli swego. W szóstej minucie doliczonego czasu gry po istnym oblężeniu i serii strzałów piłka trafiła do Serafina, a ten strzałem z bliska przy bliższym słupku zdobył gola na wagę podziału punktów.
Górnik Łęczna – Puszcza Niepołomice 2:2 (0:0)
Bramki: Sołowiej (55-samobójcza), Cisse (58) – Serafin (87, 90).
Górnik: Gostomski – Zbozień, Biernat, Cisse, Dziwniel – Pierzak (69 Tkacz), Łychowydko (69 Lewkot), Kryeziu, Krykun (90 Turek) – Grzeszczyk (68 Podliński), Gąska (85 Szramowski).
Puszcza: Komar – Mroziński, Wojcinowicz, Sołowiej, Pięczek – Bartosz, Serafin, Hajda (58 Klisiewicz), Thiakane (58 Siemaszko), Tomalski – Kidrić.
Żółte kartki: Biernat – Sołowiej, Hajda.
Sędziował: Łukasz Karski (Słupsk).
Widzów: 1250.