Osiem goli, sporo ciekawych akcji i trochę dramaturgii. Sobotnie derby Lublina na pewno nie zawiodły. Jako pierwsi bramkę zdobyli młodzi piłkarze Motoru II. Lublinianka szybko jednak odpowiedziała, a ostatecznie rozbiła lokalnego rywala aż 6:2.
Mecz zapowiadał się bardzo ciekawie nie tylko ze względu na rywalizację dwóch ekip z Lublina. Rezerwy żółto-biało-niebieskich w pierwszej kolejce dostały łupnia w Tomaszowie Lubelskim, gdzie przegrały aż 0:5. Błyskawicznie doszło też do zmiany trenera, bo w poniedziałek Wojciech Stefański stracił pracę, a awans na szkoleniowca drugiej drużyny dostał Kacper Stróż.
Goście mocno zaczęli zawody, bo już w siódmej minucie objęli prowadzenie. Po centrze ze skrzydła na dalszym słupku akcję idealnie zamknął Kamil Mazur. Drużyna Daniela Koczona długo z wyrównaniem jednak nie czekała. Wystarczyło jakieś 240 sekund i ze swojego pierwszego gola cieszył się Jarosław Milcz. Wydawało się, że nic z tej akcji nie wyjdzie, bo kiedy do strzału szykował się Jakub Sobstyl, to obrońca wyłuskał mu piłkę. Jak się szybko okazało, tylko na chwilę. Futbolówka trafiła do Milcza, a ten już wiedział, co z nią zrobić.
Zanim minęły dwa kwadransie „Jaro” miał na koncie dublet. Sporą cegiełkę, a nawet cegłę, do tego trafienia dołożył Bartłomiej Koneczny, który wypracował koledze „dwusetkę” i wystarczyło tylko dostawić stopę, żeby wpakować futbolówkę do „pustaka”. Do końca pierwszej połowy jedni i drudzy mogli jeszcze coś wrzucić do bramki. Aktywny był Koneczny, goście zaliczyli strzał w słupek, ale zostało 2:1.
W drugiej połowie od początku groźniejsi byli piłkarze Motoru II. Po godzinie gry na murawie zameldował się Kacper Tracz i od razu pokazał, że jest świetnie wyszkolony technicznie. Minął obrońcę w polu karnym i mierzył po krótkim rogu. Na posterunku był jednak Sebastian Ciołek. Po chwili golkiper Lublinianki popełnił błąd po centrze z rzutu rożnego. Wypuścił piłkę z rąk i ratował sytuację faulem. A to oznaczało rzut karny i wyrównanie za sprawą Adnreja Ivanenki.
Zanim gospodarze wznowili grę Jan Sobczuk krzyknął do swoich kolegów, że przed nimi kluczowe pięć minut i że muszą być teraz mocno skoncentrowani. Żółto-biało-niebiescy wyraźnie złapali wiatr w żagle i ruszyli po trzeciego gola. Kilka akcji mogli jednak rozwiązać dużo lepiej.
W tyłach przetrwali pierwsze pięć minut, ale niedługo później stracili dwie bramki i było „pozamiatane”. Najpierw po małym zamieszaniu w szesnastce przyjezdnych Kacper Najda zablokował groźny strzał Bartłomieja Skrzyckiego, ale po chwili Sobstyl przy poprawce uderzył w rękę jednego z obrońców. I sędzia znowu wskazał na „wapno”, a hat-tricka skompletował Milcz.
W 79 minucie mecz zamknął rezerwowy Piotr Pacek, który świetnie uderzył tuż przy słupku na 4:2. W tym momencie z rywali kompletnie zeszło powietrze i Lublinianka to wykorzystała. Adrian Leszczyński wślizgiem z bliska zaliczył piąte trafienie, a na koniec popisał się świetną asystą, a wynik ustalił Przemysław Kanarek.
Lublinianka Lublin – Motor II Lublin 6:2 (2:1)
Bramki: Milcz (11, 27, 73-z karnego), Pacek (79), Leszczyński (90+1), Kanarek (90+3) – Mazur (7), Ivanenko (64-z karnego).
Lublinianka: Ciołek – Misiurek, Kanarek, Bednara, Misztal (82 Niegowski), Knapp (57 Leszczyński), Jagodziński, Sobstyl (89 Świeboda), Skrzycki (84 K. Wadowski), Milcz (82 J. Wadowski), Koneczny (61 Pacek).
Motor II: Sobczuk – Murzacz, Mazur (84 Karapuda), G. Nasalski, Holcel (82 Posielski), Pytka, Kalbarczyk (61 Tracz), Kraska (76 Sikora), Najda, Ivanenko (88 Jabłoński), Lenard.
Żółte kartki: Jagodziński, Kanarek – Murzacz.
Sędziował: Bartosz Barda (Zamość).