Dead Space, poskładany ze schematów znanych z takich filmów jak "Zaginiony horyzont” i "Obcy” okazał się wyśmienitym horrorem i jedną z lepszych gier ubiegłego roku. I sprzedał się na tyle dobrze, że trwają prace na kolejną częścią (częściami?).
A to nie wszystko, bo w planach jest też ekranizacja gry. O niej też niewiele wiadomo, wiec obawy, że do kin trafi kolejny gniot, jak to ma miejsce z większością ekranizacji gier, pozostają uzasadnione.
Ale już o sequel gry powinniśmy być raczej spokojni.
Dead Space to klasyczny survival horror. Wcielamy się w niejakiego Isaaca Clarke'a, inżyniera, który zostaje wysłany na pokład wielkiego statku górniczego U.S.G. Ishimura. Załoga statku nagle przestała odpowiadać na wezwania i ktoś musi sprawdzić, co się stało.
Na miejscu razem z naszym bohaterem szybko przekonujemy się, że właściwie cała załoga została wymordowana. A chwilę później dowiadujemy się – na własnej skórze – że jej miejsce zajęli przedstawiciele rasy Necromorphów.
Choć w Dead Space nie było właściwie nic, czego byśmy wcześniej nie widzieli, to całość robiła mocne wrażenie. Świetny system walki, klimatyczna oprawa wizualna z interfejsem w postaci hologramów, ze smakiem zaprojektowane lokacje i bardzo duszny nastrój.