Producenci FIFY 12 stanęli przed trudnym zadaniem: poprzednia wersja naprawdę wprowadziła powiem świeżości do symulatorów piłki nożnej. W najnowszej odsłonie produktu EA Sports ponownie mamy kilka nowości i na pewno jest to świetna gra, ale... zawsze jest jakieś "ale”. Recenzja gry FIFA 12.
Piłkarze wywracają się efektownie przy pojedynkach główkowych, czy biegowych. Wszystko wygląda bardzo ładnie i naprawdę realistycznie, bo nawet drobne zahaczenie przeciwnika wytrąca go z równowagi i łatwiej odebrać mu piłkę.
Druga nowość to obrona taktyczna. Zdania na ten temat są podzielone.
Trzeba cały czas być skoncentrowanym i wybrać po prostu odpowiedni moment na odebranie piłki. Jeżeli tego nie zrobimy, to nasza bramka stoi dla rywala otworem. Nie łatwo jest też wciskać kilka guzików pada naraz; to wymaga długiego treningu.
Gra w ataku, przynajmniej na dwóch pierwszych poziomach trudności nie powinna za to sprawić nikomu najmniejszych problemów.
Gorzej, że broniąc taktycznie nawet na poziomie "początkujący” komputer potrafi skonstruować takie akcje, że naprawdę trzeba się wysilić, żeby odebrać piłkę.
Prawdziwe schody zaczynają się na trzecim poziomie trudności. Przeskok jest naprawdę olbrzymi. Wcześniej łatwo wygrywało się po 5:0, a tutaj pojawia się problem, żeby zdobyć gola. Polecam też na początku swojej przygody z FIFĄ 12 włączenie najtrudniejszego poziomu – "legendarny”. Można się łatwo przekonać, jak wiele brakuje nam jeszcze do mistrzowskiej formy.
Gra naprawdę jest bardzo solidna i ma mnóstwo atutów. Jej twórcy zapowiadali, że tym razem FIFA będzie taka sama zarówno na konsole, jak i PC.
Słowa dotrzymali. Znowu wielbiciele dryblingów będą mieli pole do popisu, bo producenci postarali się o kolejne ciekawe zwody.
Teraz oprócz takich zagrań, jak efektowne "rulety” Zinedine Zidane'a, balans ciałem, czy strzały "krzyżaczkiem” mamy charakterystyczny zwód dwóch Portugalczyków: Cristiano Ronaldo i Naniego, którzy biegnąc przy linii bocznej schodzą do środka boiska i zagrywając piłkę jedną nogą przepuszczają ją sobie pod drugą.
Mamy też zagranie, z którego zasłynął chyba przede wszystkim Zlatan Ibrahimović. Chodzi o zamarkowanie podania w jedną stronę, a zamiast tego zawodnik podeszwą przesuwa piłkę w drugą.
Sporo osób chwali twórców FIFY za grę w innych warunkach atmosferycznych. I trzeba przyznać, że naprawdę jest to duży atut. Tak, jak na prawdziwym boisku w kałużach piłka jest nieprzewidywalna. Biega się wolniej, a futbolówka po prostu często się zatrzymuje. Mały plusik należy się także za szybkie wznawianie gry.
Kiedy jesteśmy w pobliżu pola karnego to zawodnicy szybko łapią piłkę i rzucają z autu, lub wykonują rzut wolny. Szkoda tylko, że zdarza się to sporadycznie.
Chociaż w grafice nie widać tak naprawdę żadnych zmian to ciężko się do niej przyczepić. To samo dotyczy trybów gry, bo każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Dla fanów rozgrywek w sieci jest kilka nowości i naprawdę duży wybór. Główna nowinka to opcja, dzięki której możemy po prostu znaleźć przeciwnika na poziomie zespołu, którym gramy.
Słówko trzeba jeszcze wspomnieć o EA Sports Football Club. Przy pierwszym uruchomieniu gry otrzymamy wszystkie informacje na ten temat. W wielkim skrócie można jednak powiedzieć, że jest to platforma społecznościowa, w której możemy się chwalić naszymi osiągnięciami przed znajomymi i śledzić ich poczynania.
Dodatkowo od pierwszego dnia gry zbieramy punkty doświadczenia, nawet za przejście przez samouczka, czy uruchomienie FIFY. W ten sposób wspieramy klub, któremu kibicujemy najbardziej. Możemy też śledzić, jakie zespoły mają najwięcej fanów na całym świecie, czy sympatycy, których drużyn są najlepsi w grze.
Dwie główne wady FIFY 12 to polski komentarz i brak klubów z naszej ligi. Duet Dariusz Szpakowski – Włodzimierz Szaranowicz znowu nie przekonuje. Powiedzonka sprawozdawców są praktycznie te same i do tego ponownie często mijają się z prawdą.
Nie ma też, co ukrywać, że sporo kibiców i fanów tej serii gier często chce prowadzić przede wszystkim kluby z rodzimej ligi. Tymczasem z powodu braku licencji mamy prawdziwych piłkarzy z Wisły Kraków, Legii Warszawa, czy Lecha Poznań, ale nazwy klubów i ich loga to już zupełna abstrakcja. Na dodatek pojawiło się też mnóstwo problemów z samą grą. Instalacja nie tylko FIFY, ale i programu Origin jest bardzo czasochłonna.
Przykra niespodzianka spotka też graczy, którzy nie zaopatrzyli się w odpowiedniego pada. Sporo osób narzekało, że nie działał prawy analog i zwody można było, co najwyżej potrenować w wyobraźni. Dlatego, żeby pograć niektórzy musieli sporo pokombinować.
WYROK
Mimo kilku wad FIFA 12 zasłużyła jednak na bardzo wysokie oceny. Potwierdza to również liczba sprzedanych egzemplarzy, która w pierwszym tygodniu przekroczyła już trzy miliony.
NASZA OCENA: 5/6