To nie tak, że dyrekcja ośrodka ma coś przeciwko pasjom motoryzacyjnym. Ale nocne drifty na parkingu przy ul. Ciesielczuka zbyt mocno uprzykrzały życie mieszkańcom pobliskiego osiedla w Hrubieszowie. Jest szansa, że to się wreszcie skończy.
– Zareagowaliśmy po licznych sygnałach i skargach, jakie docierały do nas od mieszkańców – mówi Sylwia Plakut, wicedyrektor Hrubieszowskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
Opowiada, że poblem nasilił się już wczesną wiosną, gdy nocami na parkingu przy ul. Ciesielczuka zaczęli się spotykać młodzi ludzie. Zjeżdżali samochodami i mimo ciszy nocnej bardzo hałasowali. Pisk opon i ryk silników nie dawały ludziom spać. Zwłaszcza, że słychać je było czasami przez całą noc aż do świtu.
Dlatego dyrekcja HOSiR, do którego parking należy w ok. 70 procentach postanowiła działać. Najpierw pismo z prośbą o określenie organizacji ruchu skierowano do Powiatowego Zarządu Dróg. Później miasto przyznało jednostce kilka tysięcy złotych dodatkowo na przygotowanie projektu i zakup spowalniaczy. Ostatecznie, przed kilkoma dniami w ramach swoich środków zamontowała je Miejska Służba Drogowa w Hrubieszowie. – Mamy nadzieję, że to rozwiązanie się sprawdzi – mówi Sylwia Plakut.
Podkreśla, co podane też zostało w komunikacie, że HOSiR nie jest przeciwny motoryzacyjnym pasjom, ale należy się im oddawać tak, aby nie uprzykrzać życia innym, stwarzając przy tym zagrożenie.
– W komentarzach pod naszym postem padł np. pomysł organizacji jakichś samochodowych wyścigów. Nie mamy nic przeciwko. Trzeba tylko wybrać do tego odpowiednie miejsce. Aby wszystko odbywało się zgodnie z prawem – zastrzega wicedyrektor HOSiR.