Prokuratura zajmuje się sprawą fotografii, które zniknęły z Pomnika Wolności w Werbkowicach. – Ich wartość materialna jest mała, może 60 złotych ale wartość historyczna duża. Skąd się teraz ludzie mają dowiedzieć jak było? – mówi poszkodowany, który już składał wyjaśnienia na policji w tej sprawie.
W Werbkowicach (powiat hrubieszów) stoi pomnika Marszałka Józefa Piłsudskiego oraz ofiar wojny polsko-bolszewickiej, zwany Pomnikiem Wolności. To tu odbywają się ważne uroczystości organizowane przez gminę z okazji narodowych rocznic. Władze opiekują się tym miejscem. Ale oprócz wydarzeń gminnych pomnik jest miejscem spotkań i pamięci o osobach i datach istotnych dla mieszkańców.
Rocznica za rocznicą
31 sierpnia na godz.12 pod pomnik zapraszał Jan Musolf, gdzie złożył wieniec i zapalił znicz by upamiętnić: 41. rocznicę podpisania Porozumień Sierpnia przez Lecha Wałęsę w Gdańsku, 32. rocznicę odbudowy i odsłonięcia Pomnika Wolności w Werbkowicach oraz 82. rocznicę napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę.
I jak zwykle na pomniku umieścił fotografie nawiązujące do wydarzeń, których rocznice chciał przypomnieć.
– 1 września o godz. 6 rano jeszcze były. Potem zostały usunięte, ale dowiedziałem się o tym dopiero 3 września. Powiedziano mi, że gmina zabrała, przed swoimi uroczystościami. Kiedy poszedłem do urzędu po moją własność, żeby mi te zdjęcia oddali, usłyszałem, że nic nie wiedzą. A ja wiem, że to oni – mówi Jan Musolf.
Faktycznie, przy pomniku sprzątano, bo planowano w tym miejscu uroczystości związane z obchodami 82. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Zapraszała na nie wójt Werbkowic. Uroczystości patriotyczne miały być w asyście 2. Hrubieszowskiego Pułku Rozpoznawczego im. mjr. Henryka Dobrzańskiego Hubala.
– 31 sierpnia nasi pracownicy robili przy pomniku porządki, przed planowanymi na 1 września uroczystościami. Nie zgłaszali żadnych uwag ani nie mówili nic o jakichś zdjęciach. O całej sprawie dowiedzieliśmy się od pana Musolfa, który przyszedł do urzędu gminy i takie też usłyszał wyjaśnienia – mówi Elżbieta Waleczek, zastępca wójta gminy Werbkowice.
Stara „Solidarność”
– Co mogę zrobić, napisałem, tak na szybko pismo do prokuratury i daję znać mediom. Nie chodzi o wartość materialną fotografii. Były formatu gazety, razem z zalaminowaniem, może 60 złotych kosztowały. Ale wartość historyczną! Gdzie się teraz ludzie mają dowiedzieć jak było. Na jednej z fotografii był Lech Wałęsa, który tym swoim wielkim długopisem podpisywał Porozumienia Sierpniowe. Wałęsa był w honorowym komitecie odbudowy tego pomnika. To zaszczyt, że go symbolicznie odsłonił. Do której gminy w powiecie przyjechał prezydent i noblista? Do naszej i to było na drugiej fotografii. Mamy pierwszy pomnik odbudowany po 4 czerwca 1989, pomnik symbol: wolności, niepodległości i starej „Solidarności” – mówi Jan Musolf, inicjator ponownego postawienia Pomnika Wolności. I to on doprowadził do tego, że w 2018 roku Lech Wałęsa przyjechał do Werbkowic.
Wolny obywatel
Jan Musolf, emerytowany rolnik z Podhorzec, opozycjonista z czasów PRL-u, działacz rolniczej "Solidarności" jest osobą rozpoznawalną. Nawet jeśli ktoś nie zna go prywatnie, z pewnością kojarzy jego zwykle samotną postać stojącą koło pomnika w Werbkowicach albo w Hrubieszowie przed sądem rejonowym. Pamięta o rocznicy śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, warszawskich powstańcach, pikietuje w sprawie poparcia dla wolnych sądów, praworządności i przestrzegania Konstytucji. Występuje jako Wolni Obywatele Opozycji Ulicznej Podhorce KOD, podkreśla, że zawsze działa legalnie.
Teraz, gdy z pomnika zniknęły jego zdjęcia, Musolf miał w gminie usłyszeć: nikt nie będzie wieszał zdjęć na naszym pomniku. Sformułowanie "na naszym" zirytowało go najbardziej.
Szkice prof. Zina
– To jest pomnik wszystkich mieszkańców. W 1930 stawiali mieszkańcy i mieszkańcy odbudowali w 1989 – wspomina, relacjonując historię obelisku.
Pomnik, który stawiała lokalna społeczność w 10. rocznicę zwycięstwa nad bolszewikami znikał na raty. Najpierw w czasie II wojny światowej zniknął orzeł, który został zakopany i miał być symbolem zakopanej Polski. Po wyzwoleniu, już w czasach PRL, gdy powstawała cukrownia, cokół wylądował w dole z wapnem. Udało się uratować tablice. Orła nie odnaleziono do tej pory.
– Są jeszcze listy i pokwitowania. Szacuję, że ze dwa tysiące osób, przede wszystkim rolników, wpłaciło wtedy pieniądze na odbudowę pomnika. Zgodnie z zasadami, powstał najbliżej miejsca, w którym stał oryginalny, bo na tamtym jest teraz dom kultury. Mieliśmy ogromne szczęście. U Sowińskiego w domu była fotografia przedwojennego pomnika, jak profesor Wiktor Zin ją zobaczył, to powiedział, że bezpłatnie zrobi nam projekt. Nawet są jego szkice, jak nad tym pracował, odtworzył co do milimetra. 18 czerwca 1989 roku zarejestrowałem komitet odbudowy pomnika, a już w sierpniu było odsłonięcie. Naczelnik w gminie patrzył krzywo, bo co to były za czasy, przecież wtedy jeszcze rząd tworzył Czesław Kiszczak (generał ludowego WP, działacz PZPR, minister spraw wewnętrznych, współodpowiedzialny za przygotowanie i wprowadzenie stanu wojennego, oskarżany o przyczynienie się do śmierci górników w grudniu 1981–red.). Sołtysi zbierali pieniądze, dużo osób zaangażowało się w pracę komitetu. Co się teraz z nimi dzieje? Kilka już nie żyje, dużo poszło za PiS-em – mówi Jan Musolf.
W opozycji jest od czasu wizyty u brata w Gdańsku i udziału w wiecu, za co pierwszy raz stracił pracę. Był wtedy marzec 1968 roku.
– W piątek na komisariacie składałem wyjaśnienia. Policjant się dziwił, że jestem na emeryturze a dobrze się trzymam. Powiedziałem, że pamiętam jak umarł Stalin. Za mojego życia od konia przeszliśmy do elektroniki – żartobliwie relacjonuje rozmowę w sprawie zniknięcia zdjęć.
Jego postawa, działalność i sympatia do Lecha Wałęsy budzą skrajne emocje. Jedni gratulują niezłomności w mateczniku PiS, inni radzą, oględnie mówiąc, zachowanie stosowne do wieku oraz rezygnację udziału w "teatrzyku PO-PiS".