Jest już oficjalne zawiadomienie o zamiarze organizacji referendum. Jego celem jest odwołanie Rady Powiatu Hrubieszowskiego. Organizatorzy uważają, że obecne władze działają na szkodę społeczności lokalnej i dlatego są zmuszeni do takich działań. Przewodniczący krytykowanej rady ma nadzieję na... nowe wybory.
– Działania radnych są wyrazem braku szacunku dla wyborców, braku znajomości przepisów dotyczących funkcjonowania samorządu powiatowego i mają wpływ na negatywne postrzeganie naszego powiatu w regionie i całym kraju – piszą autorzy powiadomienia, które trafiło do Starostwa Powiatowego w Hrubieszowie. Informują w nim o zamiarze przeprowadzenia referendum i odwołaniu w ten sposób, przed upływem kadencji, całej rady powiatu.
Mają dość
– Czekam na informację ze starostwa, ile osób jest w naszym powiecie uprawnionych do głosowania, by na tej podstawie określić liczbę podpisów, które musimy zebrać pod wnioskiem o referendum. I zaczynamy je zbierać. Na razie powiadomiliśmy władze powiatu o zamiarze przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania rady powiatu, jeszcze przed upływem kadencji. Pod wnioskiem, oprócz mnie, podpisało się czternaście osób. Tyle ile stanowią przepisy. To mieszkańcy Hrubieszowa ale także miejscowości z całego powiatu. Nie miałam problemu, żeby ich zebrać, choć wiem, że co innego komentować w mediach społecznościowych a co innego podać swoje dane personalne na takim wniosku – mówi Marta Wierzbicka, przewodnicząca komitetu referendalnego. To ona, razem z Małgorzatą Kostecką i Damianem Bartoszukiem trzy tygodnie temu założyła na Facebooku grupę „Mieszkańcy Hrubieszowa i Powiatu murem za Szpitalem”. Teraz nazwa grupy zrzeszającej ponad półtora tysiąca osób ma dodatek „Referendum”.
Trudno, niech próbują
Stawiane w uzasadnieniu zapowiedzi referendum zarzuty to: począwszy od „notorycznego łamania prawa przez starostę i przewodniczącego Rady Powiatu Hrubieszowskiego i akceptacji tego stanu rzeczy przez większość radnych”, przez „ciągłe dążenie do pogłębiania konfliktu w SPZOZ w Hrubieszowie”, aż po „brak bezinteresowności i rzetelności oraz nepotyzm”.
– Chyba jeszcze nie było referendum w powiecie, to może być pierwsze w Polsce. Trudno, niech próbują. To jest przewidziane prawem, demokracja dopuszcza organizowanie referendum, zobaczymy jak się sprawa rozwinie. Pewne osoby po prostu są zdeterminowane do tego by przejąć władzę, bo nie mogą się pogodzić, że rządzi ktoś inny wybrany demokratycznie – mówi Aneta Karpiuk, starosta hrubieszowski, która podkreśla, że dla władz powiatu zawsze najważniejsi są mieszkańcy, ich dobro i dobro powiatu. – Budowaliśmy drogi za tyle, ile mogliśmy. Pisaliśmy wnioski ale pieniądze dzielone są na górze. Jeśli ich nie dostaliśmy, to nie dlatego, że się źle staraliśmy, tylko z zemsty. A przecież nie staraliśmy się o pieniądze dla siebie, tylko dla mieszkańców.
To troska, nie polityka
– Pani starosta nie przejawia żadnej woli rozmowy z mieszkańcami, gdy ktoś ma inne zdanie jest straszony zawiadomieniem organów. Ja też już dostałam wezwanie na policję, mam składać wyjaśnienia ale nawet nie wiem w jakiej sprawie: chodzi o plakaty, baner na szpitalu a może jakiś komentarz czy w ogóle całą grupę na Fb? Nie wiem. Wiem, że zarzuca się nam walkę polityczną i władze mają tylko to jedno wytłumaczenie. Ale nas po prostu martwi to co się dzieje i uważamy, że jest źle a będzie jeszcze gorzej – dodaje Wierzbicka, która zapewnia, że ani ona ani dwójka innych administratorów grupy nie należą do PiS, nie są z tą czy inną partią związani. Podobnie jak osoby, które podpisały się pod wnioskiem o referendum. Ona sama pracuje przy organizacji referendum po raz pierwszy w życiu i nie ma nic wspólnego z osobami, które stoją za referendum w sprawie odwołania wójta Werbkowic. Nawet nie chce być z tamtą sprawą łączona.
Na początku był szpital
– Wierzę w mądrość mieszkańców powiatu hrubieszowskiego, że nie dadzą się zwieść absurdalnym argumentom podnoszonym w uzasadnieniu do referendum. Należy się też zastanowić się nad zasadnością tej inicjatywy obywatelskiej, czy aby na pewno nie jest ukierunkowana politycznie – komentuje Marcin Zając, członek zarządu powiatu i radny powiatowy.
Organizatorzy referendum uważają, że emocje społeczne, które wzbudziła sprawa dyrektora szpitala i jego sporu ze starostą pokazują, że wielu mieszkańców powiatu chce zmian.
– Mam nadzieję, że poluzowanie obostrzeń epidemicznych pozwoli na sprawne zbieranie podpisów, będziemy to robić by nie narażać siebie i innych, to jasne. Potrzebujemy poparcia 30 procent mieszkańców. Ale nie ma na co czekać, zwłaszcza, że środki publiczne przechodzą nam koło nosa – tłumaczy przewodnicząca komitetu organizującego referendum.
– Ja jestem zadowolony. Bardzo bym chciał, żeby było referendum i po referendum wybory. Nie komisarz ale wybory. Bo jestem pewny, że PSL by zdobył więcej mandatów niż ma teraz. Także dla mnie, to by było na rękę – komentuje Józef Kuropatwa (PSL), przewodniczący Rady Powiatu Hrubieszowskiego, którą organizatorzy referendum chcą odwołać.