Mirosław Piotrowski zebrał 100 tys. wymaganych podpisów poparcia pod swoją kandydaturą w wyborach prezydenckich. Sztab byłego lubelskiego europosła ma złożyć jeszcze dziś dokumenty w Państwowej Komisji Wyborczej.
Prawicowy polityk przyznaje, że o dopełnienie formalności nie było łatwo ze względu na trwającą pandemię koronawirusa.
– Zebraliśmy nawet trochę więcej, niż wymagane 100 tysięcy podpisów. Ta górka nie jest duża, ale mam nadzieję, że wystarczy – mówi Mirosław Piotrowski. – Muszę przyznać, że po ogłoszeniu stanu epidemicznego ta zbiórka praktycznie stanęła w miejscu. Oczywiście ze swojej strony dbaliśmy o środki ostrożności, ale ludzie bali się brać do ręki arkusze, chcieli podpisywać się własnym długopisem. Nie wspominając o tym, że wiele osób nie wychodziło z domów. Niektórzy mówili też, że po co zbieramy podpisy, jak ich zdaniem wybory i tak nie odbędą się w terminie.
Sztabowcy polityka listy dostarczyli w czwartek, w ostatnim możliwym terminie. Teraz PKW musi je zweryfikować. Dopiero po tym nastąpi ewentualna rejestracja Piotrowskiego jako kandydata na prezydenta.
Przypomnijmy, że były europoseł trzech kadencji właśnie ze względu braku wymaganej liczby podpisów w ubiegłym roku nie wystartował w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego oraz październikowych do Senatu.
Piotrowski jest kojarzony z o. Tadeuszem Rydzykiem. Jest częstym gościem jego mediów i wykładowcą w należącej do niego Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Gdy w połowie lutego polityk ogłaszał start w wyborach prezydenckich, unikał odpowiedzi na pytanie, czy toruński redemptorysta udzieli mu poparcia.
- Wśród osób, które poparły moją kandydaturę są również duchowni, w tym także redemptoryści. Ale personalnie nie odniosę się do nikogo, bo obowiązuje RODO – mówił wtedy Piotrowski.
Na początku marca głos w tej sprawie zabrał sam o. Rydzyk. - Pana profesora Mirosława Piotrowskiego bardzo szanuję, ma ogromną wiedzę. To bardzo kulturalny człowiek, jest z dobrej rodziny. Ale nie mogę powiedzieć, że Radio Maryja, czy ja osobiście, że to jest nasz kandydat. W żadnym wypadku. Tak po prostu nie jest – oznajmił na antenie TV Trwam.
Wybory prezydenckie mają odbyć się 10 maja i według rządzących, na chwilę obecną nie zostaną przełożone, choć o takie rozwiązanie apelują m.in. politycy opozycji. Wczoraj głos w tej sprawie zabrał Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.
- Narażenie głosujących obywateli oraz członków komisji wyborczych na poważne zagrożenie zdrowia i życia może rodzić odpowiedzialność funkcjonariuszy publicznych, w tym funkcjonariuszy organów wyborczych, o charakterze cywilnoprawnym, a nawet karnym. W przekonaniu RPO równie istotna jest odpowiedzialność moralna za zdrowie i życie wszystkich polskich obywateli. Dlatego w ocenie Rzecznika Praw Obywatelskich według wiedzy na dzień dzisiejszy i według racjonalnych przewidywań na przyszłość, wybory planowane na dzień 10 maja 2020 r. nie powinny się w takich warunkach odbyć – napisał Bodnar w liście to przewodniczącego PKW Sylwestra Marciniaka i poprosił o oficjalne stanowisko.
Rzecznik podkreśla m.in., że według szacunków na początku maja w kwarantannie może przebywać nawet 100 tys. osób, które przez to nie będą mogły wziąć udziału w wyborach. Zwraca też uwagę na fakt, że w tym tygodniu Sąd Najwyższy przyznał rację jednemu z kandydatów, że w obecnych warunkach zainteresowani walką o prezydencki fotel politycy nie są w stanie zebrać wymaganych podpisów.