Stadnina w Janowie Podlaskim nie pozwala o sobie zapomnieć. Tym razem, eksperci z branży są zaniepokojeni sprzedażą klaczy Alsa, która ich zdaniem „powinna pracować dla rodzimej hodowli”. Tymczasem, trafiła do Szwajcarii.
Pierwszy o tej sprawie napisał dziennik „Rzeczpospolita”. – Klacz Alsa została sprzedana 30 grudnia 2019 roku – potwierdza Agnieszka Kołwa z biura dyrektora generalnego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. – Cena sprzedaży, zgodnie z informacją spółki, wyniosła 520 tys. euro – dodaje przedstawicielka KOWR.
Decyzję o sprzedaży klaczy miał podjąć ówczesny zarząd stadniny. Przypomnijmy, że p.o. prezesa był wówczas Grzegorz Czochański. Nie chce on jednak komentować sprawy. – Obowiązuje mnie wciąż tajemnica handlowa – stwierdza w rozmowie z nami.
Wyhodowana w janowskiej stadninie, 7–letnia klacz Alsa została czempionką Europy klasy starszych podczas czempionatu w Pradze we wrześniu ubiegłego roku. Z relacji branżowego portalu „Świat koni” wynika, że klacz zrobiła wówczas „piorunujące wrażenie”. „Klacz wyglądała obłędnie, w szczytowej formie, szlachetna i niebywale żeńska, pozostawiła rywalki w tyle, a konkurencję miała silną” - pisze „Świat koni” i zauważa, że klacz „została sprzedana za kwotę co najmniej trzykrotnie niższą od swojej potencjalnej wartości (…) zamiast pracować na rzecz rodzimej hodowli”.
Alsa trafiła do szwajcarskiej stadniny Hanaya, gdzie była wcześniej w dzierżawie. – Jesteśmy właścicielami klaczy Alsa, a także innych polskich i egipskich klaczy i ogierów. Wszystkie konie są cenne. Natomiast medialnych plotek nie komentujemy – odpisali nam właściciele szwajcarskiej stadniny.
Zdaniem Marka Szewczyka, autora popularnego bloga „Hipologika” niepokojące jest to, że klacz została sprzedana z wolnej ręki, a nie w trybie publicznej licytacji.
Tymczasem, prof. Krystyna Chmiel z Białej Podlaskiej uważa, że cena za klacz była „przyzwoita”. – Ta klacz w klasach młodzieżowych nie startowała, to dopiero prezes Czochański ją odkrył w zeszłym roku. Wtedy nikt jeszcze nie wiedział, że będzie pretendentką do czempionatu świata. Poza tym, prezesi Marek Trela czy Jerzy Białobok nie takie „pretendentki” sprzedawali – stwierdza Chmiel.
„Rzeczpospolita” podaje również, że sprawą zajmuje się CBA, które miało kilka dni temu być w stadninie. – Czynności w tej sprawie prowadzi Prokuratura Regionalna w Lublinie i jedynie ona jako gospodarz postępowania może ewentualnie udzielić więcej informacji w sprawie – odpowiada nam biuro prasowe CBA.
Tyle, że prokurator Piotr Marko, rzecznik tej prokuratury odpowiada, że „nie zlecała ona takich działań w ramach prowadzonych postępowań”.
Nasze pytanie dotyczyło okoliczności sprzedaży klaczy Alsa. Natomiast Prokuratura Regionalna prowadzi śledztwo w sprawie niegospodarności, do jakiej miało dojść w latach 2013–2016, kiedy prezesem był Marek Trela. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów.
Przypomnijmy, że niedawno KOWR potwierdził że dokapitalizuje stadninę w Janowie Podlaskim. Nie podano jeszcze, o jaką sumę chodzi. Od połowy września, stadniną kieruje Lucjan Cichosz, były poseł i senator z PiS.