Moje ciało - mój wybór, walczcie z wirusem - nie z kobietami. W antyrządowym proteście w niedzielę wieczorem wzięło udział setki mieszkańców Puław, lewicowi działacze oraz opozycyjni samorządowcy.
Z wypisanymi na tablicach hasłami, biało-czerwonymi flagami i parasolkami - pod Urzędem Miasta w Puławach zgromadził się tłum, jakiego w tym miejscu nie widziano od dawna. W niedzielny wieczór na ulice miasta wyszły kobiety wyraźnie poirytowane ostatnim orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, który uderza w tzw. kompromis aborcyjny. Krok w stronę zaostrzenia prawa aborcyjnego wywołał antyrządową demonstrację, którą w Puławach zorganizowała Federacja Młodych Socjaldemokratów.
Zgromadzeni skandowali m.in. "walczcie z wirusem - nie z kobietami", jak również popularne "kto nie skacze ten za PiS-em", ale najczęstszym okrzykiem było niecenzuralne j***ć PiS oraz wyp******ać kierowane do przedstawicieli obozu rządzącego. Na tablicach, jakie przyniosły ze sobą osoby biorące udział w pikiecie można było wyczytać również: "legalna aborcja - albo barbarzyństwo", "moje ciało - mój wybór", "wyrok na kobiety", "mój brzuch - moja sprawa" itp.
Demonstranci, z których większość to kobiety, z placu przed Ratuszem, w eskorcie policji, udali się pieszo na ul. Skowieszyńską pod siedzibę biura posła Prawa i Sprawiedliwości, Krzysztofa Szulowskiego. Tam, pod ogrodzeniem zapalono znicze, które symbolizowały traconą wolność wyboru. Biuro poselskie prawdopodobnie było puste. Do uczestników pikiety nikt nie wyszedł. Po kilku godzinach zgromadzeni rozeszli się do domów.
Co ważne, orzeczenie TK, które wywołało protesty w całym kraju, dotyczyło uznania niezgodności obowiązujących przepisów ustawy aborcyjnej z konstytucją. Chodzi o te przepisy, które pozwalają na przerwanie ciąży w szczególnych przypadkach, co przez lata stanowiło tzw. kompromis aborcyjny.
Obawy kobiet, które zdecydowały się wyjść na ulice dotyczą groźby wykluczenia możliwości legalnej aborcji nawet w tak ekstremalnych przypadkach, jak zdiagnozowane, poważne wady płodu nie dające szans na przeżycie dziecka poza łonem matki. Zdaniem prawników zajmujących się prawami kobiet, to krok w stronę tzw. turystyki aborcyjnej oraz rozwoju aborcyjnego podziemia. Nie brakuje również bardziej dosadnych określeń nazywających zapowiadane zmiany w prawie powrotem do epoki średniowiecza.