Po końcowym gwizdku meczu Motoru Lublin z Wisłą Puławy zrobiło się gorąco na trybunach i na boisku. Piłkarze nie podeszli pod trybunę, żeby podziękować kibicom za doping. A to nie spodobało się fanom żółto-biało-niebieskich. I to delikatnie mówiąc.
Chociaż zaczęło się źle, bo to Wisła jako pierwsza zdobyła gola w derbach, to później, w wielu fragmentach dominowali jednak piłkarze Marka Saganowskiego. Wreszcie zagrali z pazurem, znowu było sporo sytuacji pod bramką przeciwnika. A na koniec pewne zwycięstwo 4:1. W siedmiu poprzednich meczach drużyna z Lublina zdobyła zaledwie… trzy gole. A tym razem przez 90 minut aż cztery.
Wygrana w derbach niespecjalnie ucieszyła jednak kibiców. Po meczach tradycją jest, że zawodnicy zawsze podchodzą pod trybunę i dziękują za wsparcie. Tym razem tego zabrakło, a piłkarze szybko udali się do szatni. Za co zresztą usłyszeli kilka „ciepłych” słów od fanów.
– To była decyzja szatni i nasza wspólna. Nie chcę za dużo na ten temat mówić. Podziękowaliśmy za to, że kibice przyszli na mecz, ale ze środka boiska. Nie wydaje mi się, żeby takie podziękowanie było czymś złym. Zachowaliśmy się fair, bo podziękowaliśmy. Mamy też ciężki okres i oni też muszą zrozumieć, że nie wychodzimy na mecze, żeby je przegrywać, my też chcemy wygrywać i iść w górę. Trochę punktów nam uciekło, ale kibice też muszą zrozumieć, że nie da się zawsze wygrywać – mówił po meczu Michał Fidziukiewicz.
Co na to trener Marek Saganowski? – Wszyscy powinniśmy iść w jednym kierunku. Chcemy grać dla kibiców. Zszedłem wcześniej i nie widziałem tego co się stało. Emocje sięgają jednak zenitu, to wynika z tego, że każdemu zależy. Chłopaki pracują ciężko, ale wiemy, w jakiej byliśmy sytuacji. Ta runda, która się praktycznie skończyła nie poszła po naszej myśli – tłumaczył na konferencji po meczu szkoleniowiec Motoru.
Przyznał także, że wsparcie z trybun jest potrzebne drużynie. – Nie ma w ogóle o czym mówić. Wsparcie z trybun jest potrzebne. Wszystkie mecze, które graliśmy mimo, że były gorsze spotkania, to zawsze to wsparcie kibiców mieliśmy. U nas w szatni czuć jednak te emocje. Wszyscy odczuwają presję. Gdyby zawodnikom nie zależało, to pewnie inaczej by do tego wszystkiego podeszli. A im naprawdę zależy, wszystkim, którzy są związani z tym klubem – zapewnia „Sagan”.