Rezygnacja z organizacji dużych spotkań z wyborcami i pojawiające się głosy o przełożeniu wyborów prezydenckich. Koronawirus mocno zmienił plany kampanijne kandydatów ubiegających się o funkcję najważniejszej osoby w państwie.
Pierwszą turę wyborów prezydenckich zaplanowano na 10 maja. Druga tura – jeśli będzie potrzebna – ma odbyć się dwa tygodnie później. Ale ostatnich dniach, w związku z potwierdzeniem pierwszych przypadków wywołanej koronawirusem choroby Covid-19, sprawy kampanijne zeszły na dalszy plan.
Odwoływane spotkania i konwencje
Podczas poniedziałkowej wizyty w Lublinie o sytuacji związanej z koronawirusem mówiła kandydatka Koalicji Obywatelskiej Małgorzata Kidawa-Błońska. Poinformowała, że zagrożenie epidemiologiczne może wpłynąć na działania jej sztabu wyborczego.
– Aktywności nie ograniczę, ale na pewno zmienię sposób prowadzenia kampanii, myśląc o bezpieczeństwie Polaków. Nie możemy nikogo narażać – mówiła tłumacząc, że najprawdopodobniej zrezygnuje z organizacji dużych spotkań z wyborcami. I dodała: – Szykujemy się też do tego, że za chwilę polska gospodarka odczuje skutki tego wirusa. Chcemy apelować do rządu, żeby przygotował programy wsparcia, bo już kilka branż rzeczywiście ponosi wielkie straty, a to dopiero początek. Nie wiemy, co będzie za kilka tygodni czy miesięcy.
Następnego dnia sztab wicemarszałek Sejmu odwołał planowane tego dnia kolejna spotkania w naszym regionie.
W poniedziałkowy wieczór, po spotkaniu w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, podobną decyzję ogłosił urzędujący prezydent
Andrzej Duda.
– Te spotkania najczęściej odbywają się w dużych halach, salach. Przychodzi na nie 500 osób, czasami nawet 600 i 700. Wydaje mi się, że przez to może dojść do jakiegoś rozprzestrzeniania się koronawirusa. Ryzyko jest zbyt wielkie, a nie chcę narażać ludzi, którzy na te spotkania przychodzą, na niebezpieczeństwo – mówił Andrzej Duda, cytowany przez PolskieRadio24.pl. Dziennikarze portalu potwierdzili w sztabie Dudy odwołanie planowanych na ten tydzień wizyt „DudaBusa” w sześciu województwach. W czasie odłożono także konwencję programową, która miała odbyć się pod koniec marca.
Bez publiczności
Z organizacji dużych spotkań zrezygnowali także pozostali pretendenci do prezydenckiego fotela. Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL) zapowiedział, że nie ograniczy swojej aktywności, ale zgodnie z zaleceniami służb sanitarnych, nie szykuje już żadnej dużej konwencji.
Krzysztof Bosak (Konfederacja), który swoją konwencję planuje na najbliższą sobotę, zmienił jej formułę. Odbędzie się ona bez udziału publiczności, za to będzie transmitowana w internecie i mediach.
W kolejnych dniach kandydaci przedstawiali też propozycje „pakietów antykryzysowych”. Chodzi o rozwiązania dla pracowników, przedsiębiorców czy rodziców, którzy w związku z zamknięciem szkół i przedszkoli muszą zorganizować opiekę dla dzieci.
Robert Biedroń z Lewicy wczoraj wystosował list do polskich biskupów, w którym apeluje o zawieszenie mszy świętych. – Swoboda praktyk religijnych jest jednym z najważniejszych praw człowieka. Ale dziś najważniejsze jest zdrowie wszystkich Polek i Polaków. Na decyzję o zawieszeniu mszy zdecydował się Episkopat włoski. Kościół w Polsce powinien iść za jego przykładem – napisał na Facebooku.
Inne tematy zeszły na bok
– Nie ma wątpliwości, że obecna sytuacja przełoży się nie tylko na formę kampanii, ale też na przekazywane w niej treści – mówi dr hab. Agnieszka Łukasik-Turecka, politolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Dotychczas poruszane tematy bez wyjątku zostały odsunięte na bok. Dziś najważniejsze jest to, jak chronić się przed koronawirusem, co zrobić w razie podejrzenia zachorowania. Jeśli to są główne problemy Polaków, to startujący w wyborach politycy muszą się do tego dostosować. A decyzja o zamknięciu instytucji publicznych w sposób oczywisty przekłada się na kształt kampanii, która nie może być oparta na spotkaniach bezpośrednich. Taka forma w chwili obecnej odpada.
Zdaniem politolog, wpływ na postrzeganie w oczach wyborców, a w efekcie na wyborcze wyniki może mieć sposób, w jaki rządzący będą odnosić się do trzech kwestii.
Pierwsza z nich to pustoszejące półki w wielu sklepach, co ma związek z robieniem zakupów na zapas.
– Przeciętny wyborca może nie analizować, że to skutek paniki, ale uznać to za winę rządzących – mówi Łukasik-Turecka. Kolejne kwestie dotyczą regulacji dla rodziców, którzy muszą znaleźć opiekę dla dzieci, które ukończyły ósmy rok życia, oraz rozwiązań dla przedsiębiorców z wielu branż, którzy już odczuwają skutki pandemii.
– To będą trzy punkty zapalne, wokół których będzie teraz toczyć się ta kampania. Jeżeli te problemy zostaną rozwiązane, to Andrzej Duda jako kandydat związany z obozem rządzącym, może na tym zyskać. Pewną ucieczką do przodu obozu władzy mógłby być ruch polegający na przykład na otwarciu sklepów w niedziele w okresie zagrożenia wirusem. To spowodowałoby nie tylko rozluźnienie ścisku w sklepach w ciągu tygodnia, ale i umożliwiłoby sieciom handlowym zapewnienie rytmicznych dostaw dla klientów poszukujących newralgicznych artykułów. Ucięłoby to plotki o domniemanym zamykaniu sklepów, a wręcz pokazałoby, że rząd poprawia dostęp do placówek handlowych. Gdy przeciętny obywatel będzie miał przeświadczenie, że rząd poradził sobie w trudnej sytuacji, będzie to plus dla obecnego prezydenta. W przeciwnym razie skorzystać może ten kandydat, który skutecznie wypunktuje błędy władzy – mówi politolog. I podsumowuje: – To test dla rządu. Ale jego wynik bez wątpienia przełoży się na wybory prezydenckie.