Puste półki, gdzie dotychczas stała mąka i konserwy. Brak cukru, mydła i baterii do latarek. Takie obrazki można zobaczyć już w wielu sklepach. Handlowcy uspokajają: „Nic złego się nie dzieje. Towaru nie zabraknie”. Takiej pewności nie mają jednak w aptekach
Poniedziałek po południu. W Auchan Czechów brak kaszy i ryżu. W Auchan na Felinie szybko ubywa konserw popularnej marki. Przerzedzone są półki z kaszą gryczaną. Pustki na regałach z mąkami.
– Nie uwierzyłabym, gdybym tego nie widziała na własne oczy – mówi jedna z klientek fotografująca puste półki. – Takie rzeczy widziałam tylko na zdjęciach z lat 80. Ludzie chyba wpadli w panikę, że robią tak ogromne zapasy. Jestem zła, bo widzę, że nie kupię tego, co zaplanowałam.
W Stokrotce Optima przy ul. Harnasie nie ma niektórych rodzajów mąki i makaronu. Kończy się olej. Brak najtańszych baterii alkaicznych. I cukru.
– Została niecała zgrzewka – informuje ekspedientka, kierując na właściwą półkę. – Ludzie kupują więcej niż zwykle. Biorą najczęściej produkty z promocji.
– Zaobserwowaliśmy w ostatnim czasie wzrost zainteresowania produktami spożywczymi o dłuższym terminie przydatności do spożycia – przyznaje Magdalena Stopa, dyrektor E.Leclerc Lublin Zana. – Ale nie widzimy obecnie zagrożenia, że w naszym hipermarkecie zabraknie produktów.
Nie wszystkie sklepy wyglądają tak samo. W Biedronkach na Choinach paniki nie widać. Półki pełne.
– Towaru na pewno nie zabraknie. Musiałoby się wydarzyć naprawdę coś tragicznego, żeby zabrakło. Większość z naszych sklepów ma kilkudniowe zapasy, a dostawy są regularne – mówił nam dzisiaj Tadeusz Rapa, prezes Stowarzyszenia „Razem”, operatora sieci Lewiatan w woj. lubelskim.
O pełnej dostępności artykułów spożywczych i przemysłowych zapewniła nas też Aleksandra Sobaszkiewicz z Lidl Polska i dodała, że sieć monitoruje rozprzestrzenianie się koronawirusa i w razie potrzeby podejmie odpowiednie działania.
Wtorek, wczesne popołudnie. Wzmożony ruch w drogeriach. W Rossmannie na Krakowskim Przedmieściu w Lublinie na próżno szukać mydła antybakteryjnego. Dużo więcej klientów jest też w aptekach. Wykupują przede wszystkim środki ochrony indywidualnej, czyli np. maseczki, środki dezynfekcyjne, ale także produkty podnoszące odporność i produkty wielowitaminowe.
– Na razie to w dużym stopniu kwestia paniki i kupowania tych produktów w trybie profilaktycznym. Te zachowania nie są na ten moment racjonalne – zauważa Tomasz Barszcz, wiceprezes Lubelskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej i dodaje: – Znikają też typowe produkty lecznicze przeciwgrypowe, zawierające substancje przeciwwirusowe. Trudno wytłumaczyć jednak, dlaczego większym popytem cieszą się produkty przeciwcukrzycowe czy przeciwzakrzepowe. Być może jest to kwestia gromadzenia przez chorych zapasów.
Wiceprezes Barszcz przyznaje, że nie jest w stanie powiedzieć, co wydarzy się w najbliższych dniach.
– Już teraz zwiększony popyt na leki przeciwwirusowe spowodował, że pojawiają się okresowe braki tych specyfików na rynku – tłumaczy. – Może się okazać, że te okresowe braki będą się powtarzać. Wszystko zależy też od tego, do jakiego stopnia epidemia się rozwinie. W zależności od skali zachorowań może się okazać, że niektórych produktów w aptekach rzeczywiście zabraknie. Uczciwie mówiąc, nie przewidzimy tego teraz.