Spadek szczepień przeciwko Covid-19 jest dramatyczny. Wyrzucamy coraz więcej szczepionek, bo ze względu na znikomą liczbę chętnych nie jesteśmy w stanie wszystkich wykorzystać – przyznaje lekarz rodzinny
– Zauważalny spadek zainteresowania szczepieniami zaczął się mniej więcej 2-3 tygodnie temu. W styczniu ludzie decydowali się jeszcze na szczepienia ze względu na obawy związane z piątą falą. Potem, kiedy minister zdrowia „odwołał” pandemię, chętnych było coraz mniej. Dużo ludzi też ostatnio chorowało na Covid-19, więc przekładają szczepienie – ocenia Tomasz Zieliński, prezes Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców i lekarz rodzinny, który prowadzi przychodnię w Zakrzewiu. – Marnuje się coraz więcej szczepionek, wyrzucamy je, bo ze względu na znikomą liczbę pacjentów nie jesteśmy w stanie wszystkich wykorzystać.
Ale są korzyści
Łatwiej mają natomiast pacjenci, którzy chcą się teraz zaszczepić, bo nie ma kolejek. Pan Paweł z Lublina szczepił się w poniedziałek wieczorem. Termin i miejsce wybrał zaledwie dwie godziny wcześniej. Miejsc było mnóstwo i o dowolnej porze. Ostatecznie wybrał aptekę na Czechowie, niedaleko swojego domu. – Aptekarka, która mnie szczepiła, powiedziała, że zapisuje się zaledwie kilkanaście osób dziennie. A w grudniu było to nawet 60 jednego dnia – opowiada. Po jego szczepieniu aptekarce zostały cztery dawki szczepionki. – Na ten dzień już nikt więcej się nie zapisał, więc usłyszałem, że te cztery dawki pójdą do utylizacji – dodaje nasz czytelnik.
Podobna sytuacja jest u dr. Zielińskiego. Do jego przychodni zgłasza się kilkakrotnie mniej pacjentów niż w ubiegłym roku. – Mamy dni, kiedy w ogóle nie ma pacjentów na szczepienie. Jeśli szczepimy, to jest to mniej więcej 6-12 osób dziennie, podczas gdy w ubiegłym roku było to 30-60 osób – przyznaje lekarz. – Jeśli jakaś przychodnia miała wyznaczony dodatkowy dzień tylko na szczepienia, np. sobotę, to będzie zmuszona, żeby się z tego wycofać. Jest to nieopłacalne.
Przychodnia musi zamówić jednorazowo co najmniej 30 szczepionek. Tyle jest w najmniejszej paczce. – Każda fiolka ma 6 dawek, więc jeśli nie zbierzemy tylu pacjentów, to najprawdopodobniej trzeba będzie ją wyrzucić. Taki problem mają też punkty, które zamówiły na zapas, bo nie przewidziały tak dramatycznego spadku zainteresowania – zaznacza dr Zieliński.
Żeby uratować chociaż część szczepionek, NFZ rozsyła komunikaty między punktami z informacją, że gdzieś są wolne szczepionki i może je wykorzystać inny podmiot, który ma więcej pacjentów.
Spadek nawet 4-krotny
Z danych lubelskiego NFZ wynika, że w ostatnim czasie w naszym regionie tylko dwa punkty szczepień powszechnych – w Piaskach i w Tomaszowie Lubelskim – wycofały się ze szczepień przeciwko Covid-19. – Przy czym zgłoszony powód był inny niż brak pacjentów. Oba były zorganizowane w obiektach użyteczności publicznej, które wróciły do normalnego trybu funkcjonowania – tłumaczy Magdalena Musiatowicz z lubelskiego NFZ. Zapewnia, że zarówno w Piaskach, jak i w Tomaszowie Lubelskim, funkcjonują inne punkty szczepień, gdzie można się zaszczepić od ręki. Dodaje, że w całym regionie jest ponad 540 punktów szczepień przeciw Covid-19.
Nie znaczy to jednak, że wszystkie działają pełną parą. Ze względu na brak pacjentów punkt szczepień szpitala tymczasowego przy ul. Radziwiłłowskiej w Lublinie jest nieczynny od dwóch miesięcy. – Spadek zainteresowania jest ogromny. Aktualnie szczepimy tylko przy ul. Langiewicza. W styczniu podano tu 1118 dawek szczepionki, podczas gdy w lutym będzie to ok. 320-330 dawek – przyznaje Anna Guzowska, rzeczniczka SPSK1 w Lublinie, pod który podlega również punkt w szpitalu tymczasowym.
Dzisiaj w całym województwie zaszczepiło się 1459 osób. Do tej pory wykonano u nas 2 452 905 szczepień. W pełni zaszczepionych jest 906 218 osób.