W ogólnym zamiłowaniu do rocznic zapewne ta nie cieszy się powszechną świadomością. Tym bardziej – trzeba przypominać. Dokładnie przed piętnastu laty ruszyła w USA energiczna kampania na rzecz przyjęcia Polski do NATO.
Stefan Skielnik, weteran II Korpusu generała Władysława Andersa, w Ameryce ceniony biznesmen i prezes organizacji AMPOL skupiającej Polonię w Delaware nie miał takich dylematów.
Uważał, że jest zadanie i trzeba je wykonać. Uznał, że wielkie znacznie dla poparcia polskiej obecności w NATO będzie pozyskanie poparcia od dwóch senatorów reprezentujących swój stan na Kapitolu.
Zaczął od swego sąsiada z Greenville, demokraty Josepha Bidena (obecnego wiceprezydenta USA) oraz jego partyjnego kolegi Williama Rotha. Wystosował do nich apel o poparcie, o którym pisał w swej publikacji.
Następnym ruchem było jego pełne pasji przemówienie przed legislaturą stanową, które przesądziło o poparciu Delwaare oraz naturalnie Bidena i Rotha.
Był to pierwszy tak wyraźny sygnał przychodzący od konkretnego stanu. Potem zaczęło napływać z innych stron Ameryki. Skielnik jednak na laurach nie spoczął. Lobbował do końca. Odbywał dziesiątki spotkań, wygłaszał przemówienia prezentując argument na rzecz Polski w rodzinie demokratycznych państw Zachodu.
W lipcu 1997 roku Polska, Czechy i Węgry otrzymały zaproszenie do oficjalnych negocjacji wstąpienia. Wreszcie, 30 kwietnia 1998 roku Senat USA większością 80:19 powiedział rozszerzeniu o te trzy państwa "TAK”. W styczniu roku kolejnego sekretarz generalny Sojuszu Javier Solana popieranych przez USA kandydatów oficjalnie zaprosił w szeregi NATO.
Wreszcie, 12 marca 1999 r. w miejscowości Independence na przedmieściu Kansas City w Bibliotece Harry'ego Trumana, inicjatora utworzenia NATO, ówczesny minister spraw zagranicznych Rzeczpospolitej Polskiej prof. Bronisław Geremek, podpisał protokół potwierdzający przystąpienie Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Zimna wojna, która przymusowo wyłączyła nasz kraj z Zachodu, kończy się dla Polaków wraz z naszym przystąpieniem do NATO. Polska w sojuszu będzie dobrym i wiarygodnym sojusznikiem na dobre i złe. Jesteśmy gotowi czerpać zarówno z korzyści wynikających z członkostwa w Sojuszu, jak i spełniać spoczywające na członkach zobowiązania.”
Był to wielki dzień Stefana Skielnika, polskiego Amerykanina, który jak nikt inny w USA do tej pamiętnej chwili się przyczynił. Jak mu kiedyś powiedział Joe Biden: "Załatwiłeś to Polsce! Bądź dumny”
.
Skielnik zachowuje należny dystans do takich komplementów. – No cóż, trzeba było rękę przyłożyć, to się przyłożyło. Jak w każdym budowaniu domu, trzeba wbić ten pierwszy gwóźdź.
Jak ktoś uważa, że dla tej budowy w Ameryce, mój "gwóźdź” był ważny, to mu dziękuję – mówi 87-letni cichy bohater cywilizacyjnego awansu III RP.