Kopalnia pod Chełmem, którą wybuduje firma z Australii, będzie prawdopodobnie nosiła imię Jana Karskiego, legendarnego emisariusza Polskiego Państwa Podziemnego.
Jak dowiadujemy się z publikacji, reprezentująca australijska firmę w Polsce i powiązaną z nią funkcjonalnie PD Co. zakończyła już wszystkie planowane odwierty poszukiwawcze, które dały nadspodziewane rezultaty. Dowiercono się do pokładów, jakich dotąd w Polsce jeszcze nie eksploatowano. Zarówno węgla energetycznego, jak i koksującego. Może się on stać polskim szlagierem eksportowym, bowiem jest na niego zapotrzebowanie w Europie.
W rozmowie Ben Stoikovich odnosi się również do "czarnego PR” budowanego wobec australijskiej firmy, w tym plotek, że nie zamierza ona eksploatować budowanej kopalni, tylko sprzedać ją z zyskiem komu innemu.
Stoikovich nazywa to kłamstwem. Twierdzi, że celem inwestycji jest zarówno eksploatacja, jak i awans cywilizacyjny tej części województwa lubelskiego, co dobrze rozumieją władze lokalne stojące murem za inwestycją będącą nie w smak konkurencji.
Rewelacja następuje przy pytaniu: Jest Pan podobno wielkim zwolennikiem postaci Jana Karskiego. Do tego stopnia, że zastanawiacie się, czy nie nazwać jego imieniem budowanej pod Lublinem kopalni. Tak, jak w Ameryce imieniem Herberta Hoovera nazwano potężną tamę i elektrownię wodną. Obie wielkie postaci zresztą dobrze się znały.
Oczywiście najpierw Australijczycy muszą doprowadzić swoje polskie wyzwanie do końca, uzyskując koncesję wydobywczą. Nikt nie zabroni im jednak myśleć i wyrażać intencję o nazwaniu kopalni imieniem wielkiego, powszechnie rozpoznawalnego w świecie Polaka.
Na dodatek związanego z Lublinem i Lubelszczyzną, a także terenami, gdzie PD Co dowierciło się znakomitego węgla. Z Siedliszcza do Izbicy, gdzie w 1942 roku Jan Karski przebrany za ukraińskiego strażnika formacji pomocniczej SS wszedł do obozu tranzytowego, skąd następnym etapem był Bełżec, jest bezpośrednio 33 kilometry.
Jak się dowiadujemy, rodzina legendarnego emisariusza Polski Podziemnej bardzo pozytywnie przyjęła ideę zmierzającą do uhonorowania Jana Karskiego w taki sposób.
- Jeżeli miałoby się to zmaterializować będziemy dumni. Intencję będziemy wspierać - mówi dr Wiesława Kozielewska-Trzaska, bratanica i córka chrzestna Jana Karskiego.
Jan Karski z pewnością nie tylko byłby godnym patronem, ale także jego imię ze względu na światową rozpoznawalność dobrze pozycjonowałoby wizerunkowo kopalnię za granicą. Jest też aspekt historyczny. Chełm w pobliżu, którego powstałaby inwestycja, kojarzy się do dziś z manifestem PKWN, który odbierał Polsce suwerenność, a eksponenci tej promoskiewskiej opcji jak mogli zwalczali Polskie Państwo Podziemne, którego jedną z najwybitniejszych postaci był właśnie Jan Karski.
Przypomnijmy na koniec, że gigantyczna amerykańska inwestycja energetyczna, zbudowana w kanionie rzeki Kolorado na granicy Nevady i Arizony, tama i elektrownia wodna od samego początku i wbicia w ziemię pierwszej łopaty, powstawała dla upamiętnienia wybitnego polityka i prezydenta Herberta Hoovera.
Nawiasem mówiąc wielkiego przyjaciela Polski i organizatora dla niej pomocy po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, aż po lata po II wojnie światowej.
- Wybór nazwy to ważny moment w historii każdego projektu. Zakłady przemysłowe czy przedsięwzięcia infrastrukturalne nierzadko mają za patronów postaci historyczne. Rok Jana Karskiego stwarza świetną sposobność do nazwania nowej kopalni węgla kamiennego imieniem Jana Karskiego, wielkiego Polaka związanego z Lubelszczyzną - powiedział Janusz Jakimowicz, prezes PD Co.
- Towarzystwo Jana Karskiego wita zaangażowanie w pamięć naszego patrona z wielką satysfakcją. Zamiar Prairie Mining i PD Co. nadania imienia Jana Karskiego ich kopalni wystawia najlepsze świadectwo społecznej odpowiedzialności obu firm wobec środowiska, w jakim funkcjonują - mówi Jacek Woźniak, sekretarz Towarzystwa.
- Byłoby znakomitą puentą historii, gdyby powstała kopalnia Jan Karski, tak jak powstała Hoover Dam, tama Hoovera. Obaj są tego stokrotnie warci. Poza tym: czyż kopalnia Jan Karski pod Chełmem, miastem PKWN, nie brzmi pięknie? Prawdziwy rechot historii... - mówi prof. Michael Szporer z University of Maryland, dla którego prof. Jan Karski był mentorem i akademickim mistrzem.