Marcinkowice koło Nowego Sącza godnie upamiętniły 75. rocznicę ocalenia w tej miejscowości legendarnego emisariusza Polski Podziemnej Jana Karskiego.
Został tu przewieziony łodzią z Nowego Sącza, po odbiciu ze szpitala przez ZWZ i PPS-WRN i powierzony opiece członka konspiracji Jana Morawskiego, syna właścicieli majątku marcinkowickiego, który umieścił uciekiniera w gajówce Feliksa Widła.
Wydarzenie zorganizowała miejscowa społeczność, a wzięła w niej udział rodzina ratowanego w osobach dr Wiesławy Kozielewskiej-Trzaski i Jerzego Kozielewskiego, córka ratującego Małgorzata Morawska, biskup krakowski profesor Tadeusz Pieronek, rabin krakowski Avi Baumol, przedstawiciele Towarzystwa Jana Karskiego – sekretarz Jacek Woźniak i członek zarządu Marek Wieczerzak, lokalne władze, parlamentarzyści Ziemi Sądeckiej, mieszkańcy i młodzież.
Uroczystość rozpoczęło nabożeństwo w miejscowym kościele Niepokalanego Serca NMP odprawiane przez księdza biskupa Tadeusza Pieronka i proboszcza parafii księdza prałata Józefa Babicza. W homilii biskup Pieronek podkreślał integralność postaci Jana Karskiego, która z faktu przynależności do Kościoła i wychowania w duchu Sodalicji Mariańskiej wywodził wprost nakaz ratowania od zagłady „tych, poprzez których Bóg się nam objawił”, Żydów.
Robił to w sposób bezkompromisowy, docierając z dramatycznym wezwanie do ratunku do największych ówczesnego świata. Jego wspaniała misja była kwintesencją wiary katolickiej.
Po mszy zebrani przeszli na skwer w pobliżu świątyni, gdzie czekał przygotowany już dziesięcioletni dąb. Monika Szkarłat, lokalna animatorka kulturalna, przeczytała fragment drugiego tomu biografii „Jan Karski, Jedno życie”, poświęcony wydarzeniom w Marcinkowicach pomiędzy 28 lipca a 10 sierpnia 1940 roku, pióra Waldemara Piaseckiego, przewodniczącego Towarzystwa, któremu patronuje bohater i jego najbliższego współpracownika.
Konkluzja oczywista – gdyby nie ocalenie w Marcinkowicach, nie byłoby dalszego ciągu działalności emisariusza, a zapewne także jego samego pośród żywych.
Duchowni krakowscy Tadeusz Pieronek i Avi Baumol zmówili modlitwy po polsku i hebrajsku. Wiesława Kozielewska podziękowała Małgorzacie Morawskiej i całej społeczności marcinkowickiej za ocalanie stryja i ojca chrzestnego.
Morawska przypomniała postać swego ojca, który nie tylko ratował emisariusza, ale także zorganizował mu ukrycie w odległym o dwadzieścia kilometrów dworze rodziny Sławików w Kątach. Aresztowany przez gestapo, ponad trzy lata więziony był w obozach Auschwitz, Dachau i Flossenburg, gdzie ocaliła go armii generała Pattona. Gajowy Feliks Wideł nie przeżył obozu oświęcimskiego.
Poseł Jan Duda w imieniu parlamentarzystów nowosądeckich wyraził dumę ze związków Jana Karskiego z tą ziemią oraz dzieła jej mieszkańców.
Historyk profesor Józef Gościej przypomniał, że Marcinkowice to miejscowość, która nie tylko ocaliła legendarnego emisariusza, ale także miejsce, gdzie w 1914 roku dowodził bitwą z Rosjanami komendant Józef Piłsudski. Kwaterował wówczas w dworze marcinkowickim i zawitał tu także po pokonaniu bolszewików w 1921 roku, odwiedzając rodzinę Morawskich, a czteroletniemu wówczas Jasiowi przepowiadając: „będzie z ciebie żołnierz”.
Dąb pamięci wszyscy wymienieni sadzili dosypując swoją łopatę ziemi. Chór parafialny, uważany za jeden z najlepszych w diecezji i znany z występów nawet w Warszawie, oraz orkiestra strażacka uświetniały ten moment, podobnie jak całą uroczystość stosowną oprawą muzyczną. Asystowała młodzież szkoły podstawowej i zespołu szkół o profilach wojskowym, policyjnym i służby więziennictwa w pełnej gali mundurowej i ze sztandarami szkolnymi.
Tę część zakończyło odczytanie listu skierowanego do uczestników uroczystości w imieniu prezydenta RP Andrzeja Dudy, przez jego ministra Wojciecha Kolarskiego.
Kolejnym punktem programu było seminarium poświęcone Janowi Karskiemu w lokalnym domu parafialnym. Pokazano fragmenty filmu o bohaterze Waldemara Piaseckiego i Michała Fajbusiewicza „Moja misja”. Prezentowana była biografia „Jan Karski. Jedno życie”.
Wiele mówiono o dzielnej i patriotycznej rodzinie Morawskich oraz pewnych meandrach narracji historycznej o ratowaniu Jana Karskiego, w której Marcinkowice ukazywane były dotąd nie dość wyraziście, zaś niektóre postaci o kluczowym zaangażowaniu w akcję uwolnienia ze szpitala nowsądeckiego, jak np. Stanisław Rosieński, który dostarczył fundusze na przekupienie strażników pilnujących więźnia, a potem wraz ze Zbigniewem Rysiem przewoził go łodzią przez Dunajec, wręcz pomijane.
Konkluzja była jedna: Jan Karski ocalony 75 lat temu na tej ziemi pozostaje lekcją dla wszystkich Polaków i wzorem patriotyzmu po wsze czasy.