Nowa minister sportu i turystyki Joanna Mucha uważa, że osoby uczestniczące w ujawnionym przez część działaczy PZPN nagraniach powinny podać się do dymisji.
Dodała jednocześnie, że wypracowanie dobrych relacji między ministerstwem a PZPN jest "koronkową robotą rozłożoną na kilka miesięcy albo nawet lat" i że nie jest to praca, która powinna polegać na "odcinaniu tasakiem pewnych sytuacji".
- Łudzenie się, że wprowadzenie komisarza byłoby sytuacją, która by nagle uzdrowiła całą sytuację, która narastała przez lata jest naiwnością - podkreśliła. Zapewniła, że chce współpracować z PZPN-em i ułożyć "relacje, które będą dobre dla polskiej piłki".
Doniesienia o tym, że przygotowuje list do szefa UEFA ws. PZPN nowa minister nazwała "kaczką dziennikarską".
Burzę wokół PZPN wywołała publikacja nagrań dokonanych przez Grzegorza Kulikowskiego, który sugeruje, że prezes PZPN Grzegorz Lato i sekretarz generalny związku Zdzisław Kręcina mogli dopuścić się korupcji przy jednym z przetargów na budowę nowej siedziby związku. Obaj nie czują się winni i zapowiedzieli walkę o ochronę dobrego imienia.
Nagrania trafiła do minister Muchy, która przekazała je prokuratorowi generalnemu oraz CBA.
W środę w Warszawie odbędzie się posiedzenie zarządu PZPN, na którym kilku członków tego gremium ma domagać się odwołania Kręciny. Sekretarz generalny PZPN zapewnia, że cała sprawa jest szantażem ze strony Grzegorza Kulikowskiego i nie zamierza podawać się do dymisji.