Nowy zapis rozmów z tupolewa - stenogram z lądowania. "Będziemy próbować do skutku"

Dziennikarze dotarli do najnowszej analizy dźwięku z rejestratora w kokpicie samolotu Tu-154, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku. Biegli powołani przez Prokuraturę Wojskową w Warszawie ujawniają w niej o ok. 30 proc. więcej słów niż w dotychczas publikowanych odczytach. Opinia pochodzi z lutego 2015 roku.

Według ustaleń RMF FM w kabinie pilotów, do samego końca, przebywał Dowódca Sił Powietrznych. Miał tam być także Mariusz Kazana, dyrektor Protokołu Dyplomatycznego MSZ. To właśnie on, według zapisu, miał wypowiedzieć słowa: "- Będziemy próbować do skutku". Kapitan samolotu odpowiedział wtedy: "- Yy, paliwa nam tak dużo nie starczy, żeby do skutku". "- To tu mamy problem!" - mówi Kazana, według zapisu.

O tym, że warunki do lądowania są złe miało być wiadomo od początku. Rozmowa dowódcy samolotu z szefową personelu:
- Basiu! Jest nieciekawie, wyszła mgła. Nie wiadomo, czy wylądujemy!
- Tak? - upewnia się kobieta - Oni nie zdążą! - mówi.
- Sorry - odpowiada dowódca.
- Muszą tam być! - stwierdza Basia bądź któraś z "osób trzecich".

Z dokumentów wynika także, że załodze samolotu cały czas ktoś przeszkadzał. Przez 20 minut przed katastrofą słychać aż 7 prób uspokajania i uciszania innych osób, które pojawiały się w kabinie pilotów.
Magnetofon nagrał również taki fragment rozmowy:
- Co to jest?
- Piwko. A ty nie pijesz?

Skąd nowe zapisy z rejestratora tupolewa?

Jak podaje RMF FM wszystkie wcześniejsze badania były oparte na jednakowych kopiach zapisu przechowanego w Moskwie rejestratora MARS, wykonanych z nieodpowiednią dla uzyskania pełnego zapisu tzw. częstotliwością próbkowania. Biegli Prokuratury Wojskowej wykorzystali zaś własną kopię zapisu, zarejestrowaną podczas specjalnej, dodatkowej wizyty w Moskwie w lutym 2014 roku.

Ekspert lotniczy: Wracamy do rozmowy o naciskach na załogę Tu-154M

Wideo: TVP/x-news