Opinia dot. teczki TW "Bolek", przygotowana przez Instytut Sehna w Krakowie, potwierdza współpracę Lecha Wałęsy z SB - dowiedziała się w sobotę PAP w źródłach zbliżonych do kierownictwa IPN oraz Kolegium IPN. Źródła PAP nie określiły jakiego okresu miałaby dotyczyć ta współpraca.
„Jest to kłamstwo. Mam nadzieję, że kiedy sądy będą właściwe, będzie to udowodnione” – powiedział w sobotę PAP Wałęsa, pytany o nieoficjalne informacje nt. opinii Instytutu Sehna.
Zapytany, czy był w przeszłości tajnym współpracownikiem SB, odpowiedział: „Nawet nie pomyśl pan, że to było możliwe. To było niemożliwe, nic nie było absolutnie”.
Pełna informacja w sprawie opinii Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie ma zostać przedstawiona na konferencji prasowej we wtorek.
Jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP w źródłach zbliżonych do Biura Prezesa IPN oraz do Kolegium IPN, opinia ws. dokumentów z teczki TW "Bolka", które znaleziono po śmierci gen. Czesława Kiszczaka w jego domu, potwierdza współpracę Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. Opinia liczy ok. tysiąca stron. Według źródeł PAP tylko co do paru dokumentów zgłoszone są wątpliwości, nie mają jednak one znaczenia dla tej oceny. Źródła PAP nie określiły jakiego okresu dotyczy ta współpraca.
Szef pionu śledczego IPN Andrzej Pozorski nie potwierdził, ani nie zaprzeczył informacjom PAP w tej sprawie.
Biegli Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie prowadzili badania z dziedziny pisma porównawczego dotyczące teczki TW "Bolek" od maja 2016 r. W teczce jest m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy z SB, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Były prezydent zanegował autentyczność dokumentów przejętych przez IPN od wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku.
Opinię w sprawie dokumentów z teczki TW "Bolek" biegli Instytutu Sehna w Krakowie mieli wydać do 31 stycznia 2017 r. IPN informował, że wiąże się to "ze znaczną ilością materiału dowodowego podlegającego badaniu".
Ekspertyzę teczki TW "Bolek" zlecono w ramach śledztwa prowadzonego przez białostocki pion śledczy IPN w sprawie podejrzenia poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka", w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Wszczęto je w lutym ub. roku po pierwszych wypowiedziach Wałęsy o sfałszowaniu akt z teczki, m.in. pokwitowań odbioru pieniędzy. Po tym jak w kwietniu Wałęsa zanegował autentyczność okazanych mu dokumentów rękopiśmiennych TW "Bolka" z teczki, IPN zlecił ekspertyzy z dziedziny pisma porównawczego.
Pod koniec listopada ub.r. portal Onet poinformował, że Lech Wałęsa odmówił prokuraturze IPN przekazania próbek pisma. Śledczy IPN podali jednak, że odmowa przekazania próbek pisma nie wpłynie na jakość ekspertyzy.
Przed tygodniem na konferencji IPN Wałęsa oświadczył, że ani na sekundę nie był "po tamtej stronie". "Jestem czysty jak łza" - dodał. Kategorycznie zaprzeczył autentyczności dokumentów przejętych przez IPN od wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku. "Udowodniłem na papierach wszelkich i IPN udowodnił, że podrabiano na mnie papiery z nazwiskami włącznie. Teraz chwycono się Kiszczaka i teczek Kiszczaka. Przecież dobrze wszyscy wiedzą, że ten Kiszczak dał polecenie, by zniszczyć wszelką dokumentację. Są protokoły, spisy, nazwiska" - argumentował.
"Wszystko zostało zniszczone, nie było żadnej i nie ma teczek. Nie było i nie ma, bo nie mogło być" - podkreślał dawny przywódca Solidarności. Tłumaczył też, że jego rozmowy nagrywała komunistyczna bezpieka, potem spisywała i podpisywała mianem "Bolek".
Podczas konferencji Wałęsa rozmawiał w obecności mediów z historykiem prof. Andrzejem Paczkowskim. Prof. Paczkowski zgodził się, że część dokumentów dotyczących było przez SB podrabianych. "Nawet mniej więcej wiadomo, które były podrabiane" - dodał. Dopytywany przez dziennikarzy o autentyczność przedstawionych przez IPN dokumentów z tzw. szafy Kiszczaka, zaznaczył jednak, że w jego opinii "to są autentyczne materiały".
Prof. Paczkowski podkreślił, że z punktu widzenia historii Polski agenturalność Wałęsy jest bez znaczenia.